Mówisz Grecja, myślisz wyspy. Korfu, Zakynthos, Kreta, Santorini. Bardzo popularne, bardzo oblegane, odwiedzane rok w rok przez wielu z Was. A co z Grecją kontynentalną? Ateny, Saloniki, Chalkidiki, Riwiera Olimpijska… mogłabym wymieniać dalej, ale pewnie i tu niczym szczególnym nie zaskoczę.
Dziś mam dla Was coś zupełnie innego — moją perłę, mój nieoszlifowany diament. EPIR — region znajdujący się na północnym zachodzie Grecji i rozpościerający się wzdłuż wybrzeża Morza Jońskiego. Grecy określają go mianem EPIRIA GAJA, czyli ziemia nieznana. Zobaczysz stąd Korfu, Paxos, Lefkadę oraz otulone niebotycznymi górami pasmo górskie Pindos, tajemnicze i kuszące swoją dziewiczą naturą. Znajdziesz tu zapierające dech w piersi widoki, bogatą historię sięgającą antyku oraz niesamowitą kuchnię, która nieco różni się od tradycyjnej kuchni śródziemnomorskiej. Połączenie tego wszystkiego zaskoczy nawet najbardziej doświadczonych podróżników i wszystkich tych, którzy już trochę Grecję znają.

Jesteś gotowy? Zaczynamy dzień pierwszy w Epirze!
Necromanteion
Necromanteion (gr. Νεκρομαντεῖον), to miejsce znane również jako Starożytna Wyrocznia Umarłych. Było jednym z najbardziej tajemniczych i niezwykłych miejsc kultu w starożytnej Grecji. Jego nazwa pochodzi od greckich słów nekros (zmarły) i manteion (wyrocznia), co dosłownie oznacza „miejsce wróżenia za pośrednictwem zmarłych”. Uważano, że właśnie tam można nawiązać kontakt z duszami zmarłych i uzyskać od nich rady lub proroctwa.

Znajduje się na skraju rzek Hadesu Acheron i Kokytos w miejscowości Mesopotamos. Symbolicznie miejsce związane z Hadesem i Persefoną – bogami świata zmarłych, a także z mitologicznymi rzekami Styks, Acheron i Kokytos. Jak zapewne pamiętasz z mitologii, dusze wędrowały do podziemnego świata właśnie tędy. Kult w Necromanteion opierał się na skomplikowanych rytuałach, które miały umożliwić wiernym kontakt z duszami przodków. Pielgrzymi często przynosili ofiary, modlili się, a także przechodzili przez długie rytuały oczyszczające, zanim mogli zadać pytanie duchom. Wierni byli przekonani, że dzięki odpowiednim obrzędom i pośrednictwu kapłanów mogli rozmawiać z duszami swoich bliskich lub przodków, a także uzyskać proroctwa dotyczące przyszłości.


Archeolodzy odkryli, że Necromanteion było imponującą budowlą z grubymi murami i podziemnym kompleksem tuneli oraz komnat. Wewnątrz znajdowała się główna sala wyroczni oraz pomieszczenia, gdzie odbywały się rytuały – często w całkowitej ciemności, z użyciem narkotycznych substancji oraz hipnotycznych technik, które miały wprowadzić uczestników w trans i umożliwić im kontakt z zaświatami.
Necromanteion było nie tylko miejscem religijnego kultu, ale również ośrodkiem lokalnej polityki i wpływów. Wzmianki o nim pojawiają się w dziełach Herodota i Homera. Przez wieki wyrocznia przyciągała zarówno zwykłych ludzi, jak i władców, szukających rad od zmarłych. Ostatecznie miejsce to zostało zniszczone przez Rzymian w II wieku p.n.e., a jego dokładna lokalizacja pozostawała tajemnicą aż do XX wieku, kiedy archeolog Sotirios Dakaris zidentyfikował ruiny w pobliżu wioski Mesopotamos w Epirze. Necromanteion do dziś fascynuje historyków, religioznawców i turystów jako świadectwo dawnych wierzeń w życie po śmierci i możliwości kontaktu ze światem duchów. To miejsce ukazuje, jak silna była w starożytności potrzeba zrozumienia śmierci i utrzymania więzi z przeszłością.

No cóż… jeżeli więc macie jakieś niewyjaśnione sprawy, to śmiało, polecam zejście do najgłębszej komnaty wyroczni. Nie zapomnijcie zabrać ze sobą złotych oboli (myślę, że euro też się sprawdzi), wszak za transport trzeba zapłacić Charonowi, bo, jak to mówią, w życiu (a i jak widać po śmierci także) nie ma nic za darmo.


Rzeka Acheron
Gdy piszemy o wyroczni, nie sposób nie wspomnieć o rzekach Hadesu. Absolutnie nie odmawiajcie sobie więc wizyty w miejscowości Glyki, bo rzeka Acheron robi naprawdę niesamowite wrażenie. Jest to jedna z pięciu rzek podziemia, rzeka lamentu, bólu, ale przez Greków uznawana również za rzekę życia i nieśmiertelności. W mitologii to nie tylko rzeka – to symbol granicy, smutku, przejścia i tajemnicy śmierci. Jej obecność w literaturze i religii starożytnej Grecji była potężnym obrazem nieznanego świata po śmierci.


To właśnie z tej rzeki, według jednego z późniejszych mitów, tytani napili się wody, a następnie wygrali bitwę przeciwko Zeusowi. A dlaczego to rzeka nieśmiertelności? Wszak to dopływ Styksu, w którym matka kąpała Achillesa, aby był silny i nieśmiertelny. Bez wątpienia warto zanurzyć się w niej od stóp do głów, chociaż temperatura wody może zaskoczyć! Nie spodziewaj się przyjemniej, letniej kąpieli. Będzie to raczej jakże modne i zdrowe morsowanie. Niezależnie jednak, czy zdecydujesz się na tę kąpiel, czy nie — spacer korytem rzeki, w tym pięknym kanionie jest obowiązkowy. Spróbuj, a z wakacji wrócisz silny, piękny i kto wie… może nawet nieśmiertelny!



Warto wiedzieć, że okolice rzeki w ostatnich latach zostały nieco zagospodarowane, jednak nie ma tutaj (na szczęście!) tłumów. Jeżeli szukasz miejsca na aktywny czas z dziećmi i coś innego niż tylko plażowanie lub hotelowy basen, to strzał w dziesiątkę. Acheron oferuje wachlarz szerokich możliwości. Jazdę konną po rzece, tyrolkę, kajaki, rafting. Rzeka jest bardzo spokojna, idealna więc do rodzinnych wypraw. Na miejscu znajdziesz też kilka fajnych, lokalnych tawern.
Plaża Ammoudia
Ciekawym miejscem jest również delta rzeki Acheron. Znajduje się w miejscowości Ammoudia i widać ją z drogi głównej E90, biegnącej wzdłuż wybrzeża Morza Jońskiego. Jest to ogromny teren, który może się niekiedy wydawać mokradłami. Rzeka w tym miejscu wpada do morza, tworząc ciekawe zjawisko połączenia wody słodkiej ze słoną.
Słowo Ammoudia po grecku oznacza „piaszczystą plażę”. Piaszczystą i do tego bardzo czystą! Od lat plaża odznaczana jest prestiżową niebieską flagą, przyznawaną najlepszym plażom w Grecji i na świecie. To idealne miejsce dla rodzin z dziećmi. Plaża jest bardzo płytka, dobrze zagospodarowana, z leżakami i knajpkami w okolicy, w których zjesz coś pysznego lub napijesz się odświeżającej, mrożonej kawy, słynnej freddo z lodem. Plaża ma również udogodnienia dla osób z niepełnosprawnościami.

Takie piaszczyste plaże to rarytas jeżeli chodzi o Epir, choć generalnie plaż jest tu więcej, niż możesz sobie wyobrazić. Grecy za piaszczyste uznają również te plaże z drobnym żwirkiem i kamyczkami. Dla mnie natomiast piasek, to piasek — musi być niczym ten z wydm nad Bałtykiem i właśnie taki tu znajdziesz!

Oprócz plaży Ammoudia polecam Ci jeszcze dwie wspaniałe plaże w okolicy. Doskonale zagospodarowaną plaże Loutsa/ Vrachos, szeroką, piaszczystą, pełną knajpek, tawern, które oferują leżaki za darmo, jeśli wybierzesz to miejsce, by spożyć obiad lub napić się czegoś chłodzącego. Druga to niewielka, otoczona zielonymi klifami i romantyczna Alonaki Fanariou, która swoim urokiem mogłaby obdarować wiele innych i nadal byłaby równie cudna.


Parga
Na sam koniec tego pełnego wrażeń dnia zostawiłam Ci coś specjalnego! Prawdziwą perłę Epiru. Trudno opisać ją słowami, więc mówiąc najprościej — najlepiej ją po prostu zobaczyć… ale uwaga! To pułapka! Ja zobaczyłam i przepadłam. To była miłość od pierwszego wejrzenia, a moją pierwszą myślą było „chcę tu zamieszkać”. Od pomysłu do realizacji minął jakiś czas i tak oto od 6 lat mieszkam w Pardze, królowej tego regionu, niewielkim miasteczku na północy Grecji. Miejsce to znajduje się na stałym lądzie, jednak ma unikalny, typowy, wyspiarski klimat. Mamy tu góry i wspaniałe morze, z widokiem na Paxos, Antipaxos oraz Lefkadę, oraz rzut beretem od Korfu.





Musisz wiedzieć, że historia i kultura bardzo mocno ukształtowały charakter miasteczka, a podczas jednego spaceru odkryjesz całą tajemnicę Epiru. Co zobaczysz? Kolorowe kamienice, wąskie brukowane uliczki, soczyście zielone wzgórza, obłędny błękit morza. Tu życie płynie inaczej, powoli. Rano pijemy mocną kawę po grecku, (eleniko) i zjadamy przepyszną bougatsę — lokalny przysmak, czyli typowe greckie śniadanie. Dopiero wtedy zaczynamy dzień.
Samo miasteczko ma wiele do zaoferowania. W różnym czasie okupowane przez liczne narody dziś kryje w sobie wpływy z różnych kultur. Po pierwsze przepiękną wysepkę Agia Panagia z uroczym kościółkiem pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny oraz pozostałościami po fortyfikacji wojsk Napoleona zza czasów obecności Francuzów na terenie Pargi.
Po drugie, zamek na wzgórzu, symbol panowania Wenecjan, zachowany w dobrym stanie, kilkakrotnie przebudowywany, w tym również przez słynnego Ali Paszę z Telepeny (można go zwiedzać bezpłatnie)


Następnie muzeum oliwy z oliwek. Drzewa oliwne sprowadzili tu Wenecjanie i to oni swego czasu uczynili Pargę potęgą handlu oliwą. Jej smak znacznie różni się od tej wyrabianej np. na Krecie. Parga to również świetne miejsce na zakupy, oferuje wiele ręcznie wyrabianych produktów, np. z drzewa oliwnego, czy naturalnej skóry. Może poszczycić się również niesamowitymi miodami z pobliskich pasiek, pomarańczowym, tymiankowym, albo wyjątkowym miodem z drzewa dębowego.
Na popołudniową sjestę można wybrać się na jedną z trzech plaż miejskich, Piso Krioneri, Krioneri, Valos albo skorzystać z wodnego taxi i odpłynąć na pobliską Lichnos czy Sarakiniko. Wieczorem miasto budzi się do życia. Próżno tu jednak szukać głośnych klubów i dyskotek. Tutaj życie nocne przebiega w iście greckim stylu. Wszyscy zasiadają w tawernach, barach i biesiadują często aż do świtania, przy akompaniamencie tradycyjnej muzyki, na żywo. Tego nie da się opisać. Przyjedź, uruchom zmysły. Zobacz, poczuj, posmakuj…
I tak kończymy pierwszy dzień zwiedzania magicznego Epiru.

