Cypr — wyspa Afrodyty. Miejsce, w którym błękit morskiej wody łączy się ze słońcem i oliwkami, a starożytne mury pamiętają czasy helleńskich bogów. Tu piasek przypomina złoto, wiatr pachnie kurzem i ziołami a Morze Śródziemne opowiada tysiące historii. Ale pewnie żadna z nich nie brzmi tak boleśnie, jak ta o Famagustcie — mieście, które w jednej chwili tętniło życiem, by potem zamilknąć na dziesięciolecia, za ogrodzeniem z drutu kolczastego i wspomnień. Zmieniło to życie wielu ludzi, rodzin, pokoleń… Zmieniło poniekąd losy wyspy, Grecji i Turcji. Warto poznać tę historię.
Grecja i Turcja — tak blisko, tak daleko
Cypr od zawsze był łakomym kąskiem i swoistym punktem zapalnym, o który walczyły mocarstwa, kraje i wojska wielkich, światowych sił. Ta niewielka wyspa o ogromnym znaczeniu strategicznym, stawała się trofeum w rękach kolejnych imperiów. Przez wieki przechodziła z rąk do rąk — Egipcjan, Persów, Rzymian, Bizantyjczyków, Wenecjan oraz ostatecznie — Turków Osmańskich. Mimo wielu trudnych momentów i wpływów, specyficznego tygla kultur i zawiłych losów, to właśnie te dwa narody — Grecy i Turcy, zostawiły na kartach historii tej wyspy najtrwalsze ślady. Kiedyś dzielili ziemię i chleb. Dziś pozostał żal i głębokie rany.
Wyspa, która pękła na pół
Geneza — wspólne korzenie, różne drogi
Historia Cypru to historia dwóch wspólnot — Greków i Turków cypryjskich — żyjących obok siebie przez wieki. Choć dzielili religię, język i kulturę to różnic było naprawdę wiele. Jak wspominałam — przez stulecia wyspa przechodziła z rąk do rąk. W XIX wieku trafiła pod panowanie brytyjskie, co stało się początkiem nowego rozdziału i (niestety) nowego napięcia.
Po latach brytyjskiego panowania, w 1960 roku Cypr uzyskał niepodległość. W teorii miała to być wspólna ojczyzna Greków i Turków, ale pod powierzchnią wrzało. Greccy Cypryjczycy, będący większością ludności, marzyli o enosis — zjednoczeniu wyspy z Grecją. Dla tureckiej mniejszości oznaczało to zagrożenie — obawiali się marginalizacji, utraty tożsamości, a nawet fizycznego zagrożenia. Tak zrodziła się idea taksim — podziału wyspy. Napięcia rosły, aż przerodziły się w przemoc, zamachy, podziały i wzajemne oskarżenia.
Przyczyny — polityka, strach i nacjonalizm
Po II wojnie światowej, gdy kolonie zaczęły upominać się o niepodległość, także Cypr wszedł na ścieżkę walki o samostanowienie. W latach 50. grecko-cypryjska organizacja EOKA rozpoczęła zbrojną walkę przeciw Brytyjczykom — nie tylko o wolność, ale o zjednoczenie z Grecją.
W 1960 roku Cypr uzyskał niepodległość. Konstytucja gwarantowała władzę zarówno Grekom, jak i Turkom cypryjskim, a Grecja, Turcja i Wielka Brytania zostały gwarantami nowego porządku. Ale współrządzenie okazało się iluzją. Już w 1963 roku prezydent Makarios zaproponował zmiany ograniczające wpływy Turków — co doprowadziło do wybuchu zamieszek, przemocy i tworzenia enklaw. Między wspólnotami narastał strach, nieufność i nienawiść.
Przebieg — dramat roku 1974
Kulminacja nastąpiła w lipcu 1974 roku. Greccy nacjonaliści z pomocą junty wojskowej z Aten dokonali zamachu stanu, obalając prezydenta Makariosa i próbując narzucić pełne zjednoczenie z Grecją. Turecka odpowiedź była natychmiastowa — 20 lipca 1974 Turcja rozpoczęła inwazję na Cypr, tłumacząc to ochroną tureckiej ludności.
W ciągu kilku dni turecka armia zajęła ponad 37% terytorium wyspy. Setki tysięcy ludzi zostało wypędzonych ze swoich domów — Grecy z północy, Turcy z południa. Rodziny rozdzielono, wioski zniknęły z mapy, a linia frontu została zamieniona w tzw. Zieloną Linię, patrolowaną przez siły ONZ. Nikozja stała się ostatnią podzieloną stolicą Europy.
Konsekwencje — rany, które nie chcą się zagoić
Od 1974 roku wyspa pozostaje podzielona. W 1983 roku Turcy cypryjscy proklamowali niepodległość Tureckiej Republiki Północnego Cypru — uznawaną jedynie przez Turcję. Mimo licznych prób mediacji i planów pokojowych, w tym tzw. Planu Annana z 2004 roku, porozumienia brak.
Podział Cypru to nie tylko kwestia polityczna — to dramat tysięcy rodzin, które straciły wszystko. Opuszczone domy, zarośnięte cmentarze, zamknięte kościoły i meczety. Miasta-widma do dziś przypominają o tym, jak nagle może zakończyć się czyjeś życie.
Dziś młode pokolenia Cypryjczyków zadają pytania, które kiedyś były zakazane: Czy możliwa jest wspólna przyszłość? Czy pamięć o bólu można przekuć w dialog? Podzielony Cypr jest symbolem tego, co się dzieje, gdy nacjonalizm, strach i brak kompromisu biorą górę nad człowieczeństwem. To także ostrzeżenie — dla Europy, dla świata… pokój nie jest dany raz na zawsze.
Cypryjczycy— zarówno greccy, jak i tureccy— mają prawo do swojej ziemi, kultury i pamięci. Ale nade wszystko mają prawo do życia w pokoju. Może kiedyś, na tej słonecznej wyspie, znowu będzie można zbudować wspólny dom. Póki co, pozostaje tęsknota i Zielona Linia, która wciąż dzieli serca.
Famagusta – raj, który zgasł
Na wschodnim wybrzeżu Cypru leży Famagusta — kiedyś najbogatsze i najpiękniejsze miasto wyspy. W latach 60. i 70. było to miejsce tętniące życiem, europejskie Saint-Tropez. Kurort Varosha — dzielnica Famagusty — gościł elity, gwiazdy filmowe i turystów z całego świata. Elizabeth Taylor, Brigitte Bardot – wszyscy chcieli zobaczyć ten kawałek raju, zanurzyć się w jej luksusie i rozkoszować się śródziemnomorskim słońcem.
Jednak, gdy tureckie wojska w 1974 zbliżyły się do miasta, mieszkańcy uciekli w panice, zostawiając wszystko. Klucze w zamkach, jedzenie na stołach, pranie na balkonach. Liczyli, że wrócą za kilka dni. Tymczasem minęły dziesięciolecia.
Famagusta została zdobyta, a Varosha otoczona płotem i zasiekami, zamknięta dla świata. Przez ponad 40 lat nikt nie mógł tam wejść. Miasto zamarło w czasie. Samochody zarosły chwastami, budynki zaczęły się rozpadać, a natura powoli odzyskiwała to, co ludzie jej odebrali. Dziś powiedzielibyśmy, że to idealny plan dla filmu o apokalipsie i końcu ludzkości.
Była to też symboliczna rana nie tylko dla Greków Cypryjczyków, którzy utracili domy, ale i dla całej wyspy. Varosha stała się ikoną straconej nadziei, niekończącego się konfliktu i politycznej bezsilności.
Przeszłość i jej długie cienie
W 2020 roku część Varoshy została częściowo otwarta przez władze tureckie i Tureckiej Republiki Cypru Północnego (uznawanej tylko przez Ankarę). Spacerować tam mogą dziś turyści, ale powrót dawnych właścicieli (lub ich potomków) nadal nie jest możliwy. Wspomnienia wciąż żyją — starsi mieszkańcy wspominają, jak grali w piłkę na plaży, jak brali śluby w tamtejszych kościołach, jak budowali domy z nadzieją na przyszłość.
Dziś to symbol. Przestroga. Memento.
To opowieść o tym, jak polityka potrafi złamać życie zwykłych ludzi, jak szybko można stracić wszystko, i jak długo trzeba czekać na sprawiedliwość. Ale też o nadziei — że być może kiedyś, Grecy i Turcy na Cyprze znów będą mogli wspólnie spacerować po plaży Varoshy, nie jako wrogowie, lecz sąsiedzi.
Bo Cypr nie zasługuje na złamane serce, zasługuje na pokój.
Dlaczego warto odwiedzić to miejsce?
Architektura
- Katedra św. Mikołaja (dziś: Meczet Lala Mustafy Paszy, zwróć uwagę na odciętą wieżę i dobudowany minaret) — przypomina francuską katedrę w Reims.
- Mury obronne — imponujące, masywne fortyfikacje, które do dziś otaczają starówkę.
- Ogromne hotele, kasyna i piękne domy (oczywiście dziś w dzielnicy Varosha pozostające w ruinie).
Historia i przestroga
- Opuszczone, rozpadające się budynki, będące symbolem straty, tęsknoty i niesprawiedliwości.
- Przyroda, która całkowicie przejmuje przestrzeń, ukazując słabość człowieka.
- Przejmujące obrazy — wszystko wygląda tak, jakby mieszkańcy mieli zaraz wrócić. To się nigdy nie stało.
- Ciekawa część miasta, które nadal żyje jakby w kontraście z odciętą i opustoszałą dzielnicą.
Dla Cypryjskich Greków Famagusta jest nadal miastem nielegalnie okupowanym (jak i cała turecka część).
Wielowymiarowość
Famagusta to miasto o wielu twarzach:
- Perła gotyku i twierdza krzyżowców.
- Kurort marzeń, który stał się miastem-widmem
- Ciekawe miejsce w mieście, kontrasty i wyjątkowe restauracje
- Symbol utraconego domu i niespełnionej sprawiedliwości.
- Nadzieja na pojednanie przyćmiona przez politykę.





















