Tak jak symbolem Poznania jest para koziołków, a w Berlinie na każdym kroku spotkać można kolorową figurę niedźwiedzia, symbolem Mykonos stał się… pelikan. Jaka jest historia słynnego Petrosa, który błyskawicznie stał się ulubieńcem mieszkańców wyspy? Czy wciąż można go spotkać na uliczkach Chory?
Historia mykonoskiego pupila sięga lat 50. ubiegłego wieku. W 1954 roku, po wyjątkowo silnej burzy, pewien rybak znalazł na plaży rannego pelikana. Ponieważ ptak był poturbowany, wyziębiony i zdezorientowany – postanowił się nim zaopiekować. Dzięki pomocy zwierzę szybko wróciło do zdrowia i, co ciekawe, nie odleciało z wyspy, a zamieszkało na niej na stałe. Wkrótce pelikan stał się miejscowym ulubieńcem. Mieszkańcy nadali mu imię Petros, od greckiego słowa „petro”, czyli „skała”, które w języku potocznym używa się także jako określenie… tetryka. Pelikan przechadzał się uliczkami Chory, odprowadzał rybaków do pracy, a turystów „oprowadzał” po mieście. Szybko stał się symbolem wyspy i jedną z jej atrakcji.
Niestety 2 grudnia 1985 roku Petros został śmiertelnie potrącony przez samochód. Smutek mieszkańców był nie do opisania. Trzydzieści wspólnych lat sprawiło, że nie wyobrażali sobie już wyspy bez niego. Z resztą nie tylko oni! Jackie Kennedy Onassis podarowała Mykonos nowego pelikana, Irene. Zoo z Hamburga natomiast wysłało do Grecji jednego ze swoich podopiecznych, który został Petrosem II. Historia lubi jednak zataczać koło, więc miejscowy rybak znalazł na brzegu morza kolejnego rannego pelikana, którego losy potoczyły się podobnie jak jego słynnego „przodka”. I tym sposobem – Mykonos zyskało trzech pelikanich mieszkańców honorowych.
Historia Petrosa, jak każda legenda, z czasem zyskuje dodatkowe wątki i ukazuje nowe postaci. Wielu opowiada o „słynnym” epizodzie porwania, kiedy wyspiarze z Tinos, zazdrośni o maskotkę sąsiedniej wyspy, porwali Petrosa, chcąc by osiedlił się u nich. Oczywiście mieszkańcy Mykonos „odbili” swojego ulubieńca i wszystko skończyło się dobrze. Ile w tym prawdy? Trudno ocenić.
Niespójne są też przekazy na temat śmierci ptaka. Choć powszechnie przyjmuje się, że potracił go samochód, pojawiają się też głosy o zapaleniu płuc, które miało pokonać Petrosa w klinice weterynaryjnej. Niezależnie jednak od losów Petrosa I, pelikan wpisał się na stałe w krajobraz Mykonos.
Ciężko oszacować ile pelikanów pojawiło się na wyspie od śmierci Petrosa I. Ptaki te wrosły w wizerunek miasta i stały się jego znakiem rozpoznawczym. Choć ten gatunek nie występuje naturalnie na Cykladach, zarówno mieszkańcy, jak i turyści nie potrafią już wyobrazić sobie Mykonos bez tych olbrzymów, przemykających wąskimi uliczkami Chory.