Maj 2000 roku. Obroniłam pracę licencjacką!!! Udało się!!! Obiecałam sobie, że jak wszystko pójdzie po mojej myśli, to spełnię swoje największe marzenie – polecę SAMOLOTEM gdzieś za granicę.
Tak też się stało. Za swoje ciężko zarobione i „uciułane” pieniądze (pracowałam w weekendy po 12 godzin „na promocjach” w nowo powstałym centrum handlowym) wykupiłam wraz z koleżanką wymarzone wczasy na Krecie w terminie: 24.05 – 07.06.2000 roku. Ale w jaki sposób wykupiłam te wczasy życia? Z ogłoszenia zamieszczonego w Dzienniku Zachodnim: Last Minute. Kreta. BB. 1300 zł. I już!
Wylot miałyśmy z Warszawy, ponieważ lotnisko w Katowicach nie obsługiwało lotów czarterowych. Odprawa na lotnisku i pamiątkowa pieczątka w paszporcie z ikoną samolotu. WOW. Jak ja się bałam podczas lotu! Pamiętam nawet, jak powiedziałam do koleżanki, że rozumiem naszego Papieża, który gdy gdzieś ląduje, to całuje ziemię i jak wylądujemy, to chyba też ją ucałuję – ale się opanowałam.
Na lotnisku w Heraklionie czekała na nas przemiła Pani, która dała wskazówki, gdzie mamy się udać. Rezerwacja była na moje nazwisko, więc do końca naszego pobytu byłyśmy z koleżanką nazywane Państwo Niekrasz, co zawsze wywoływało uśmiech na twarzach osób podróżujących z nami.
Zakwaterowano nas w miejscowości Ammoudara w hotelu Eleni Palace, który dopiero co był odnowiony, a w zasadzie w środku nadal trwały prace wykończeniowe.
Wrzuciłam torbę do pokoju i pobiegłam szukać.… budki telefonicznej, ponieważ musiałam zadzwonić do mamy, która czekała (z niecierpliwością i po nieprzespanej nocy) na informację, że szczęśliwie doleciałam i że wszystko jest w porządku. Wtedy telefony komórkowe owszem były dostępne, ale posiadanie roamingu to było mistrzostwo świata.
Gdy już załatwiłam wszystko, co miałam załatwić, udałam się z koleżanką na „zwiedzanie” okolicy. Było bardzo cicho, spokojnie, puste piaszczyste plaże i ten cudowny błękit morza…
Pamiętam malutkie sklepiki, które oferowały oryginalną biżuterię (do dzisiaj mam piękne, srebrne kolczyki) oraz greckie specjały. Pamiętam również sprzedawców, którzy za każdym wejściem do sklepu częstowali kieliszkiem Ouzo. Raz skończyło się to niezłym bólem głowy, ale przecież odmawiać nie wypadało 🙂
I tak mijał dzień za dniem. Po tygodniu znajomi, którzy mieszkali z nami w hotelu, zapytali nas, czy nie chciałybyśmy się przenieść zamiast nich do innego hotelu, znajdującego się w innej miejscowości. Prośbę swą argumentowali tym, że „sąsiad” zza ściany (jak się okazało) był kompozytorem i poznał kolegę po fachu z Radiowej 3 i czy go w związku z tym rozumiemy. Zgodziłyśmy się bez problemu. W końcu nadarzyła się okazja poznać inny zakątek urokliwej Grecji. Na pożegnanie obaj Panowie pożegnali się z nami, poprosili o nasze adresy i obiecali przesłać po powrocie niespodziankę.
I tak grecką taksówką pojechałyśmy do miejscowości Gouves. Tak naprawdę to właśnie tutaj poczułam to „coś”, ten wyjątkowy klimat Grecji, to właśnie w tym miejscu się w niej zakochałam.
W tym czasie do hotelu przyleciało bardzo dużo młodych osób, z którymi od razu się zaprzyjaźniłyśmy. Zwiedziliśmy razem wiele urokliwych zakątków na wyspie: Knossos, Spinalonga, Heraklion, Chania. Podczas wycieczki „Nieznana Kreta” zobaczyłyśmy również inną część wyspy: szklarnie, pola i skromne domki – zupełnie dziewiczy teren.
Jednak to rejs na Santorini okazał się niezapomnianą podróżą. Thira to miejsce, w którym zatrzymał się czas. Nie pamiętam, czy oprócz naszego autokaru stały na poboczu inne samochody. Patrząc w mój ukochany błękit morza całe życie przeleciało mi przed oczami. To był swego rodzaju rachunek sumienia, refleksja nad swoim losem. Już wtedy wiedziałam, że jeszcze kiedyś wrócę do Grecji.
Ale oprócz zwiedzania był również czas na rozrywkę. Na deptaku znalazłyśmy urokliwą kafejkę Eclectic Cafe, której właścicielem był przemiły Grek o imieniu Adonis i jego żona. Bardzo się polubiliśmy, spędzaliśmy u nich wszystkie wieczory. Adonis mówił, że odkąd się pojawiłyśmy, w jego kafejce jest coraz więcej klientów.
Ale jak wiemy wszystko co dobre, szybko się kończy i zbliżał się czas powrotu do domu. Jakież było nasze zdziwienie, kiedy ostatniego dnia poszłyśmy wraz ze znajomymi z hotelu do „naszej” kafejki i zastałyśmy karteczkę na drzwiach „Tylko dla VIP”. Gdy chcieliśmy już odejść, otworzył nam drzwi Adonis z żoną i resztą personelu i zaprosił nas na wieczór, który zorganizował tylko dla nas. Były łzy, wymiana adresów, telefonów. Jeszcze nigdy tak się nie czułam. Wewnętrznie byłam rozdarta. Wcale nie chciałam stąd wyjeżdżać. Obiecali, że o godz. 23.00 będą patrzeć w niebo jak odlatujemy.
Całą drogę w samolocie przeszlochałyśmy. Po powrocie od razu pobiegłam do fotografa, żeby wywołać zdjęcia – to była era aparatów na kliszę. Czekałam z utęsknieniem 3 dni na moje fotki. Kiedy je zobaczyłam, znowu łzy zaczęły spływać po policzkach. Tak bardzo chciałam tam być z powrotem. Byłam w moim rodzinnym domu, ale serce zostawiłam w Grecji.
Mój szloch i kolejne przekładanie kart w albumie przerwał dzwonek do drzwi – był to listonosz z paczką. Po jej otwarciu okazało się, że była to bardzo ważna przesyłka z listem: Dla wyjątkowych dziewczyn z Dąbrowy Górniczej z podziękowaniem… W środku dwa unikatowe kubki Radiowej Trojki i płyta CD z największymi przebojami.
Od tego czasu minęło 18 lat. Jestem żoną i mamą dwójki dzieci (13-letniego syna Filipa i 7-letniej córki Angeliki).
Jestem również bardzo kreatywnym nauczycielem. Przez dwa lata prowadziłam zajęcia do programu autorskiego „Kulinarne Podróże Przedszkolaka”. Chciałam przez to zaszczepić w młodych ludziach chęć podróżowania. Chciałam im przekazać, że człowiek jest o wiele bogatszy, gdy zwiedza świat. Opowiadając dzieciom o kuchni i tradycjach Grecji, uzupełniałam swój wykład o własne zdjęcia. Koleżanki z pracy powiedziały tylko tyle: „Nie widziałam w życiu nikogo, kto z taką radością, pasją i uczuciem opowiada o swoich „małych- wielkich” podróżach. Gdybyś Ty się widziała jak opowiadasz… Twoje oczy świecą, a na twarzy widać szczęście” – i to była największa nagroda.
Gdy zobaczyłam Państwa konkurs „Grecja Waszym okiem”, wiedziałam, o czym chce napisać. Zakochałam się w Grecji w 2000 roku, w miejscu, które wyglądało zupełnie inaczej niż teraz. W wyspie z ubogą bazą hotelową i bez natłoku turystów.
Oczywiście do Grecji wróciłam – nie tak szybko jak myślałam, ale wróciłam w powiększonym składzie: z mężem i synem, a kilka lat później z mężem, synem i córką.
Do tej pory, kiedy widzę Waszą reklamę w TV przechodzi mnie dreszczyk i oczy świecą z podniecenia. Co roku stajemy przed dylematem: remont czy wakacje w Grecji. Do roku 2016 wygrywała Grecja. Zwiedziliśmy Rodos, Kos, Korfu, Chalkidiki, Zakyntos i Evię.
Życie czasem pisze inny scenariusz niż by się chciało. W 2017 roku nie udało się – mąż stracił pracę i zaczął w nowym miejscu. Obecnie wiele razy już przeglądałam Waszą stronę, nawet mam kalkulację wakacji na ten rok, jednak na chwilę obecną nie wiem, co będziemy robić w wakacje, borykamy się z innymi problemami: dzieci dorastają, chcą jechać na kolonie ze znajomymi i trzeba inaczej rozplanować fundusze. Od 2000 roku nic się nie zmieniło: nadal „ciułam” swoje oszczędności 😉
W głębi serca wiem, że i tak wrócę do Grecji. Jak nie uda się w tym roku, to może za rok, ale na pewno tam wrócę – może właśnie czas odwiedzić Kretę.
PS. Gdybym była o 20 lat młodsza, na pewno składałabym ofertę na rezydenta lub animatora – wiem, że robiłabym to dobrze i dzieci na pewno by się ze mną nie nudziły 🙂
Nazwisko Pana kompozytora i Pana z Radiowej Trójki zostawiam dla swojej wiadomości – są to obecnie bardzo znane osoby. Dla potwierdzenia wiarygodności przesyłam aktualne zdjęcie kubeczka i płyty CD, reszta to skany zdjęć i widokówek z mojego pamiątkowego albumu.
Wpis powstał w ramach konkursu „Grecja Waszym Okiem”. Opowiedz nam o swoich Wielkich Greckich Wakacjach i również zawalcz o voucher na wakacje w Grecji!