„Tutejsze widoki i zachody słońca czynią poetów bezrobotnymi” – to zdanie idealnie opisuje piękno Santorini.
W ubiegłym roku spełniliśmy z mężem swoje wielkie greckie marzenie, wybraliśmy się w podróż do jednego z najpiękniejszych miejsc na świecie – Santorini. To była miłość od pierwszego wejrzenia.
Oia nas oczarowała. Surowy, romantyczny krajobraz. Na klifach wybudowano malownicze białe i pastelowe domy, ustawione ciasno na ich zboczach. Kontrast między bielą a błękitem nieba i Morza Egejskiego jest niesamowity. Oia to wąskie, urocze uliczki i kręte zaułki, w których chowają się galerie i sklepy z upominkami i rękodziełem, kontrastujące z białymi ścianami niebieskie kopuły. I ten jeden z najbardziej malowniczych zachodów słońca na świecie na tle zabudowań miasteczka i wiatraków.
Odwiedziliśmy również stolicę wyspy – Firę, która tętni życiem. Na uliczkach mieszczą się liczne kawiarnie, restauracje, budki z mrożonymi jogurtami greckimi, sklepiki, galerie oraz muzea. Znajdują się tam dwa popularne budynki – Ortodoksyjny Sobór Metropolitalny i Katolicka Katedra Santorynu. Miasto ma równie piękne widoki na kalderę.
Kamari to miejscowość, w której mieścił się nasz hotel. Ten nadmorski kurort może pochwalić się piękną promenadą i mnóstwem restauracji, barów, dyskotek i sklepów.
Udaliśmy się do Akrotiri zobaczyć oryginalną i majestatyczną Czerwoną Plażę. Nazwa wzięła się od otaczających ją skał, które stworzyła wulkaniczna lawa.
Podczas tygodniowego pobytu zdołaliśmy zwiedzić całe Santorini oraz wybrać się na nieznaną nam dotąd wyspę Ios. Jest to przede wszystkim raj dla miłośników opalania i relaksu nad brzegiem morza. Czas spędzony na malowniczej plaży Mylopotas był wyjątkowy. Zwiedziliśmy również główne, niezwykle malownicze miasteczko wyspy – Chora, pełne biało-niebieskich domków i maleńkich uliczek. W przyszłości na pewno tam wrócimy.