Choć przyroda Kefalonii i jej naturalne atrakcje niezmiennie mnie zachwycają, tym razem opowiem Wam co nieco o urokliwych miasteczkach, które prowadzą między sobą niepisaną wojnę o serca odwiedzających. Wiele razy pytam moich Gości, podróżników i turystów — „podobało się Fiscardo?”, „a jak wypadło Assos?” i niezmiennie odpowiedzi dzielą się absolutnie pół na pół. Od kiedy przyleciałam na Kefalonię ta statystyka się powtarza, chociaż… ja mam swoje ulubione, to jedyne, które, to skradło moje serce! Ale od początku.
Oba wspomniane miasteczka znajdują się na półwyspie Erissos. W obu znajdziemy elementy architektury jeszcze z czasów Wenecjan, miejsca na spacery wśród natury, a nawet trasy trekkingowe. Pewnie zastanawiacie się więc, dlaczego każde z nich budzi tak odmienne emocje i wrażenia? Poczytajcie, pooglądajcie i wybierzecie to, do którego wasze serca zaczną bić szybciej!
Assos — kolorowy cud
Na początek weźmy się za Assos. Zanim do niego dotrzecie, koniecznie zatrzymajcie się w punkcie widokowym, który ukaże Wam cudowną plażę Myrthos — tak, tak, tę najsłynniejsza na całej wyspie! Ten widok będzie Wam towarzyszył całą drogę do Assos! Samo miasteczko wybudowane jest na bardzo wąskiej części półwyspu. Łatwo dostrzec, że w miejscu, w którym kończą się zabudowania, półwysep wznosi się w górę, a tam na szczycie wciąż dzielnie stoi twierdza wybudowana przez Wenecjan.
Po zejściu do miasteczka uderzy w Was rytmiczna melodia cykad. Zapewniam, choć nie mam na to matematycznych dowodów, że ich liczba w tym miejscu przewyższa wszystkie inne w Grecji. Zrozumiecie to, gdy dotrzecie tu o odpowiedniej porze roku. Ten koncert otwiera puszkę pełną zachwytów. Każdy następny krok to kolejne cuda. Wasze oczy zaczną pochłaniać wszelkie odcienie różu kwiatów bugenwilli i oleandrów. Następnie zauważycie piękne, kolorowe domki, ze zdobnymi okiennicami, drzwiami i ceramicznymi obrazkami na ścianach. A pomiędzy tymi barwnymi, słodkimi domkami znajdziecie piaskowe ruiny, których jedynymi mieszkańcami są pnącza i opuncje.
Zapewne zastanowicie się, co to takiego? Te domy to pozostałości po wielkim trzęsieniu ziemi, jakie nawiedziło Wyspy Jońskie w 1953 r. Zniszczenia po tym wydarzeniu napotkacie do dziś, zarówno na Kefalonii, jak i Zakynthos. W drodze z parkingu do „centrum” (czy raczej miejsca ze sklepikami i lokalną tawerną), zamawiam zawsze domową lemoniadę i rozkoszuje się spacerem. Polecam Wam zrobić to samo, szczególnie w gorące dni. Zanim ją wypijecie (a może wolicie greckie freddo espresso?) warto zgubić się trochę w plątaninie bocznych uliczek, by odnaleźć takie perełki, jak ruina z dumnie wiszącym portretem kobiety. Jest w tym widoku coś wyjątkowo poruszającego i łapiącego za serce.
A teraz psssst, zdradzę Wam tajemnicę. To, co daje największe ukojenie dla oczu, jest w Assos ukryte. Trzeba przespacerować się trochę i minąć wspomnianą wyżej tawernę, a następnie skręcić w prawo na schody wiodące w górę, jakby dookoła Assos. Idąc wąską ścieżką, po chwili dojdziemy do półek skalnych, po których dotrzemy w dół aż do naturalnego „tarasu” mieszczącego się tuż nad wodą. Jeśli macie się więcej czasu, jest to świetnie miejsce, żeby wziąć kąpiel „na dziko” lub usiąść, popatrzeć na morze i po prostu się zrelaksować. Można też dopłynąć tu na desce wypożyczonej na plaży i eksplorować groty.
Oczywiście dla fanów cudownych, morskich pejzaży, idealnym punktem widokowym będzie wzgórze z fortecą, górującą nad Assos. Spacer zaczyna się szerokim deptakiem, ale warto w pewnym momencie zboczyć z brukowego chodnika i wspinać się boczną ścieżką. Ostrzegam, że jest ona bardziej wymagająca, szczególnie w greckich temperaturach, oraz koniecznie trzeba mieć pełne buty umożliwiające pewne stąpanie, ale widoki z niej są niezapomniane. Zaprowadzi Was ona do bocznego wejścia do twierdzy. Jak już zdobędziecie szczyt, zapewniam, że spacer po terenie zamku to bułka z masłem. Na zejście w dół polecam już wybrać deptak prowadzący od głównej bramy. W ten sposób będziecie mieli szansę na podziwianie panoramy całego miasteczka.
Fiscardo — perła w koronie
Z Assos do Fiscardo prowadzi prosta droga, która zajmuje tylko 30 minut (o ile ktoś da radę nie zatrzymać się nigdzie, aby zrobić zdjęcia, ostrzegam, że to trudne do wykonania!)
Ale! Po drodze jest zjazd na jedną z moich ulubionych plaż — Alaties. Dla mnie przystanek obowiązkowy, bo plaża jest kameralna i przede wszystkim żwirkowa, czyli kolor wody jest obłędny! Przy plaży tawerna, z której zapach unosić się będzie, aż do samego brzegu morza. Koniecznie się tam zatrzymajcie, szczególnie jeśli burczy Wam w brzuchu!
Najedzeni? Czas na deser, czyli piękne Fiscardo (i prawdziwe słodkości, które tam zakupicie). Od zejścia z parkingu spacerujemy promenadą wzdłuż portu. Już sam ten spacer przeniesie nas do innej epoki, bo Fiscardo jest doskonałą kapsułą czasu, która architektonicznie zabierze nas do czasów Wenecjan. Wąskie uliczki, kamienne domy, okiennice w każdym możliwym kolorze i kwiaty na balkonach. Moje dwie fiscardyjskie perełki są na samym końcu tej portowej ścieżki rozpusty z tawernami i sklepami. Jedna z nich to obiecane łakocie, czyli cukiernia o wdzięcznej dla Polaków nazwie Melina Patisserie. Niech jednak nazwa Was nie zwiedzie, bo wszelkie ciasta, czy domowe Banoffe, po całym dniu zwiedzania i wrażeń są jak wisienka na torcie.
Jeżeli wolicie lody, to koniecznie znajdźcie lodziarnię Dodoni, a przy tych smakołykach nie zapomnijcie o freddo espresso lub freddo capucino i… w drogę! Chyba nie sądziliście, że to koniec? Absolutnie nie, jeszcze wiele do odkrycia przed nami.
Na samym końcu promenady czeka Was sklepik z cudnymi pamiątkami i mój ukochany sklepik z ubraniami, wyrobami z drzewa oliwnego i ceramiką. Obiecuje, że znajdziecie tu coś zupełnie wyjątkowego i oryginalnego, trochę innego niż tradycyjne rzemiosło greckie, za to bardziej w nowoczesnym stylu z motywami morskimi. Po spacerze w niewątpliwie najbardziej urokliwym porcie Kefalonii wrócicie do auta ciężsi co najmniej o porcje lodów, a może też jakieś pamiątki i bez wyrzutów sumienia możecie wybrać się do ostatniego punktu wyprawy.
Po całym, gorącym dniu warto ochłodzić się w morskiej toni. Plaża Emplisi to ta, z której zaczyna się 8-kilometrowy trekking wzdłuż wybrzeża. Poprowadzi nas przez plaże Kimilia, Dafnoudi malowniczym wybrzeżem i zabierze z powrotem trasą w głębi lądu do Emplisi. Jeśli nie macie dość i wolicie spacer zamiast kąpieli, albo jesteście fanami historii, śmiało może zboczyć w głąb do tak zwanej Baterii, czyli korytarzy zbudowanych podczas II wojny światowej.
A teraz czas na odpowiedź — które z miast skradło więcej miejsca w moim sercu? Nie mam zielonego pojęcia! W Assos jestem co tydzień i niezmiennie za nim tęsknie, gdy tylko wracam do Polski. Do Fiscardo jeżdżę rzadko, góra 4 razy w sezonie, więc każde odwiedziny celebruje i czerpię jak najwięcej z tego, co mały, wenecki port oferuje.
Jeśli odwiedzisz Kefalonię, zobacz oba koniecznie! Ciekawa jestem, które z miasteczek skradnie Twoje serce. I być może… do zobaczenia!