Jest tak urocze, że przez długi czas nie potrafię zmusić się, by je odpakować. Malutkie, mieszczące się na otwartej dłoni, owinięte w barwną bibułkę drukowaną w antyczny wzór. Na środku pyszni się wizerunek greckiej bogini w charakterystycznej dawnej fryzurze. Ilekroć na nią spojrzę, myślą przenoszę się do starożytnych świątyń na zalanych słońcem wyspach, gdzie powietrze pachnie morską bryzą. Oliwne mydełko przywiezione z Krety zdobi moją łazienkę i przypomina o wspaniałych wakacjach w ukochanym regionie. Pod delikatną bibułką skrywa zaś niemało sekretów.
Starożytne dzieje
Antycznym mieszkańcom Hellady zawdzięczamy wiele idei i wynalazków istotnych do dzisiaj, jednak, wbrew pozorom, mydło nie jest jednym z nich. Starożytni Grecy do oczyszczania skóry używali bowiem zwykle oliwy i piasku. Mydło wydaje się odkryciem sumeryjskim, a pierwsze wzmianki o jego wytwarzaniu pochodzą z glinianych tabliczek znalezionych w dawnej Mezopotamii. Zapiski te powstały najpewniej w początkach III tysiąclecia p.n.e., a ówczesne mydło, wyrabiane z popiołów drzew, olejów roślinnych, tłuszczu i ługu, miało postać szarej pasty stosowanej raczej do prania wełny lub czyszczenia skór niż do higieny osobistej. W podobny sposób wykorzystywali je dawni Egipcjanie. Rzymianie natomiast uważali mydło za wynalazek Galów, który zresztą skwapliwie przejęli w pewnym momencie dziejów. Grecy w światowej historii mydła ważną rolę mieli odegrać dopiero za kilka wieków.
Poetycka piana
Jak to nad Morzem Śródziemnym bywa, na temat mydła powstałe liczne legendy. Według jednej z nich łacińska nazwa mydła, sapo, z której wywodzi się między innymi angielski rzeczownik soap, włoski sapone oraz francuski savon, pochodzi od nazwy wzgórza Sapo w Italii. Na jej zboczach starożytni Rzymianie składali ofiary ze zwierząt, spalanych na ołtarzach dla bóstw. Popiół mieszał się z tłuszczem ofiar, tworząc pianę, która spłukiwana wodą deszczową spływała do Tybru, gdzie jego właściwości jako pierwsze odkryć miały miejscowe praczki. Niestety naukowcy wkładają tę historię między bajki, bowiem nie zachowały się żadne dokumenty potwierdzające istnienie góry Sapo.
Podobnie podchodzą oni do greckiego podania, wedle którego piana spływająca z deszczem miała zostać zauważona nie w Rzymie, a w Helladzie, na wyspie Lesbos, zaś tą, która pierwsza zaobserwowała jej oczyszczające właściwości, nie była zwykła praczka, a sama Safona, znana także jako Safo lub Sapfo (gr. Σαπφώ) – wybitna poetka żyjąca na przełomie VII i VI wieku p.n.e. Legenda opiera się zapewne na podobieństwie łacińskiego rzeczownika określającego mydło oraz imienia antycznej mistrzyni pióra, jednak wszystko wskazuje na to, że jest nieprawdziwa. Imię Safony nie jest etymologicznie powiązane ze słowem sapo, a ich podobieństwo brzmieniowe stanowi dzieło przypadku.
Triumf Krety
W wiekach średnich mydło zdobywało w Europie rosnącą popularność. W VI stuleciu wytwarzano je m.in. w Neapolu we Włoszech; w wieku VIII prym w produkcji wiodła Hiszpania. Podstawą ówczesnych receptur coraz częściej stawała się oliwa, sprawiając, że do Hiszpanii szybko dołączyły inne kraje śródziemnomorskie. W okolicach XVI i XVII stulecia najwięcej mydła produkowano w Prowansji. Jednak pod koniec XVII wieku w tym południowym regionie Francji wystąpiły poważne problemy ze zbiorem oliwek, co zmusiło wytwórców do wykorzystania importowanej oliwy pochodzącej z Krety. Grecka wyspa, bogata w drzewa oliwne, przeżyła wówczas prawdziwą chwilę triumfu. W Heraklionie produkcja mydła na cele eksportowe stanowiła w XVII i XVIII wieku ponad połowę wszystkich transakcji handlowych! W dzielnicy Agia Triada do dziś oglądać można pozostałości ówczesnych manufaktur mydła, które w tamtym czasie rozsiane były dosłownie po całym mieście. Kolejne dziesięciolecia wzmocniły pozycję Krety na mydlanej mapie świata, a w XIX wieku wytwórcy z innych regionów gotowi byli nieuczciwie kopiować pieczęcie, którymi opatrywano kreteńskie kostki do mycia, byle tylko móc pochwalić się, że ich mydło powstało na bazie kreteńskiej oliwy.
Greckie mydełka dzisiaj
Oliwa pochodząca z Krety, ale także innych części Grecji, do dziś wykorzystywana jest szeroko w przemyśle kosmetycznym, a wiele związanych z tą dziedziną firm decyduje się na produkcję tradycyjnego mydła. Często zajęciem tym parają się małe, lokalne organizacje, w których stało się ono profesją rodzinną. Do powstających w ich siedzibach naturalnych, ekologicznych mydeł oliwkowych nierzadko dodaje się miejscowe zioła, np. aromatyczną lawendę czy rozmaryn, lub inne wzbogacające recepturę składniki, jak cytrusy, mleko czy miód. Według znawców tematu najbardziej cenione są mydła z Krety, Rodos i Lesbos – to właśnie te wyspy mają najdłuższą tradycję wytwarzania naturalnych kosmetyków.
Jednak fabryki produkujące mydło, często wiekowe, znajdziemy także w innych regionach. Na Korfu zwiedzać można na przykład zakład otwarty w 1891 roku, od pięciu pokoleń należący do rodziny Patounis, która swą przygodę z mydłem rozpoczęła w roku 1850. Wiele oryginalnych maszyn i narzędzi pochodzących z XIX wieku pozostaje tam nadal w użyciu! Prawdziwym potentantem i najsłynniejszym producentem w kraju jest natomiast marka Papoutsanis. Jej założyciel, niejaki Dimitris Papoutsanis, zasłynął jako twórca pierwszej fabryki korzystającej z silników parowych w północnej części Morza Egejskiego. Jego firma powstała na Lesbos w 1870 roku; w 1913 siedzibę przeniesiono do portu w Pireusie, skąd mydła dostarczano na teren całej Grecji. To właśnie Papoutsanis jako pierwszy wprowadził na rynek mydło oliwkowe z dodatkiem lawendy (1936 r.), a następnie delikatne mydła glicerynowe.
Czułość dla skóry… i nie tylko
Bez względu na to, czy wybierzemy mydło oliwkowe dużego wytwórcy czy z małej lokalnej manufaktury, będziemy mieli do czynienia z łagodnym produktem, który pielęgnuje skórę, wspiera jej regenerację i nie powinien powodować żadnych podrażnień. Sekretem jest tu oczywiście główny składnik, czyli oliwa: bogata w nienasycone kwasy tłuszczowe i antyoksydanty. Stosowana do pielęgnacji cery jest równie zdrowa, jak na talerzu! Doskonale sprawdza się u osób ze skórą wrażliwą i suchą, cierpiących na egzemę, łuszczycę czy AZS, a także u małych dzieci. Mydła wyrabiane na bazie oliwy nie zawierają szkodliwych substancji obecnych w płynach do mycia, takich jak SLS (Sodium Lauryl Sulfate) i SLES (Sodium Laureth Sulfate), które, choć wytwarzają przyjemną pianę, naruszają naturalną warstwę ochronną skóry.
Co więcej, mogą być stosowane nie tylko do mycia, ale także jako poślizg do golenia czy, zgodnie z antyczną tradycją, środek do prania naturalnych tkanin, takich jak wełna. Romantycy docenią także fakt, że drzewo oliwne pozostaje najważniejszym śródziemnomorskim symbolem: pokoju, mądrości, bezpieczeństwa, dobrostanu. W wypadku oliwkowych mydeł nie ma mowy o pustosłowiu, a legenda o boskim podarunku Ateny, która przekazała oliwkę w darze swemu miastu, sprawia, że skromny kosmetyk staje się elementem pięknej, wiekowej opowieści.
Blisko natury
Bez względu na rozmiar i rozmach produkcji, w zasadzie wszystkie wytwórnie mydła w Grecji podkreślają ekologiczne aspekty swoich działań. Spory nacisk kładzie się na ręczną produkcję mydeł, co nie tylko łączy się z mniejszym wpływem na środowisko ze względu na niewielką energochłonność, ale także pozwala na bardziej skrupulatną ochronę jakości. Wiele marek ogranicza się do stosowania wyłącznie naturalnych składników, często pochodzących z ekologicznych upraw, bez stosowania pestycydów, sztucznych nawozów czy innych chemikaliów; tyczy się to zarówno oliwy, jak i pozostałych ingrediencji, a więc ziół, kwiatów, cytrusów. Znakomita większość mydeł produkowanych w Grecji określana jest też mianem wegańskiej, co oznacza, że nie znajdziemy w nich składników pochodzenia zwierzęcego – wyjątkiem są tu oczywiście mydła z dodatkiem produktów pszczelich, np. miodu. Konsumenci dbający o etyczny aspekt produkcji docenią też fakt, że mydła nie są testowane na zwierzętach, a więc w pełni zasługują na określenie cruelty-free. Dodajmy do tego wsparcie dla lokalnych rolników i rzemieślników, inicjatywy takie, jak stosowanie opakowań z recyklingu oraz edukacja ekologiczna poprzez informowanie konsumentów o wpływie kosmetyków na środowisko. Okazuje się, że greckie mydła oliwkowe to prawdziwe gwiazdy naturalnego dbania o siebie i świat wokół!
Podarunek idealny
Oliwkowe mydła można w Grecji kupić na każdym rogu: owinięte w papier, w zdobnych metalowych pudełeczkach, sprzedawane luźno na wagę. Stylizowane na produkt retro, nawiązujące do antycznej przeszłości albo w opakowaniu opatrzonym napisem nowoczesną czcionką. Kosztują grosze, zajmują niewiele miejsca w bagażu, a umożliwiają zabranie do domu fragmentu lokalnej kultury i tradycji. Pozwalają wesprzeć miejscowe społeczności, a więc zrobić coś dobrego dla innych; zachęcają też do wykonania gestu w trosce o siebie, nawiązując do idei dbania o zdrowy styl życia. Co więcej, jako że nierzadko wzbogaca się je olejkami eterycznymi, wykorzystują zmysł powonienia, który jak żaden inny przywołuje emocje i wspomnienia. Wystarczy chwila i odrobina wody, a zapach mydlanej kostki przenosi nas do miejsc, które zachwyciły nas w czasie urlopu. Greckie mydełka są doskonałą pamiątką, prezentem dla bliskich czekających na nas w kraju lub dla samego siebie. Lepszy souvenir trudno chyba sobie wyobrazić!
Pewnego wieczoru odwijam w końcu bibułkę i zwilżam zieloną kostkę odrobiną wody. Łazienkę wypełnia zapach rozmarynu, którego drobne listki dodano do mojego mydełka. Przypominam sobie, że już sam Hipokrates, grecki ojciec medycyny, wspominał o oczyszczających właściwościach tego zioła, twierdząc, że potrafi odpędzać negatywne emocje. I miał chyba rację – szarawa rzeczywistość zostaje za drzwiami, a delikatna piana przypomina mi o cudownych greckich wieczorach. Chwila pod prysznicem zamienia się w mały rytuał powrotu do tego, co dla mnie w Grecji najpiękniejsze: natury, zmysłowości, ciepła. Może i Ty spróbujesz?