Stolica Korfu zachwyca w dzień i w nocy. Tak, tak, zdajemy sobie sprawę, to brzmi banalnie. W dodatku przecież można napisać to samo o wielu miastach, zresztą nie tylko greckich. Jednak Kerkyra ma w sobie coś wyjątkowego, magicznego i absolutnie unikalnego. Grecko-włoski klimat tchnący z każdego fragmentu zabudowy, ulic, zaułków, zabytków i architektonicznych detali sprawi, że zachwyt i miłość do tego miejsca odczujemy od pierwszych chwil.
A wszystko to skąpane w gorącym, greckim słońcu, zanurzone w tym wyjątkowym, wakacyjnym klimacie, w panującym wszem wobec siga-siga. Bez pośpiechu, w tawernach, kawiarniach i wąskich uliczkach. Na placach, na ławeczkach i w porcie. Można podziwiać miasto i jego atmosferę, chłonąć widoki, wsłuchać się w gwar, obserwować ludzi i poddać zachwytowi. Można też zrobić plan wycieczki i powoli, punkt po punkcie odwiedzać najpiękniejsze zakątki tego niezwykłego miejsca na ziemi.
Kerkyra, czyli miasto Korfu
Stolica wyspy Korfu nosi dwie nazwy — Kerkyra lub po prostu miasto Korfu. Obie funkcjonują i używane są zamiennie. Sięgając do historii, warto wiedzieć, że włoskie klimaty tego miejsca nie są przypadkowe. Przeciwnie — są niezwykle silne i całkowicie uzasadnione. Miasto znajdowało się pod panowaniem Wenecjan przez ponad cztery stulecia. Późniejsze krótkotrwałe okupacje i wpływy tureckie, francuskie czy brytyjskie nie miały już aż wielkiego znaczenia dla zabudowy, czy architektury (choć warto zwrócić uwagę szczególnie na to, co pozostawili po sobie Francuzi) i nie zmieniły niewątpliwych i jednoznacznych wpływów włoskich.
Wyspa Korfu, jak i samo miasto zostały włączone do Grecji w 1864. Przez prawie 200 lat udało się Grekom stworzyć prawdziwie grecki klimat i przełamać trochę włoskiego ducha. Jednak to właśnie z połączenia tych dwóch mocy powstało coś absolutnie wyjątkowego.
Stare miasto obfituje w urokliwe miejsca i wspaniałe zabytki. W 2007 roku zostało w całości wpisane na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Serce tego miejsca bije w dzielnicy Campiello (czyż nie brzmi włosko?!). To tutaj można zagubić się w plątaninie wąskich ulic, zachwycić kamieniczkami w prawdziwie weneckim stylu, dostrzec typowe, włoskie okiennice, wypić kawę w jednej z tysiąca uroczych kawiarenek i zjeść coś w greckiej tawernie.
Trzeba uważać! Na każdym skwerku, na każdym placu, dosłownie wszędzie można natknąć się na idealne kadry — śliczne, kolorowe kwiaty w donicach, barwne koty, sklepiki z pamiątkami i galerie z rękodziełem i sztuką. Wszystko to przyprawia o zawrót głowy i kompletnie odcina od poczucia czasu i rzeczywistości. Po prostu nagle jesteś w innym, magicznym świecie!
Co warto zobaczyć?
Weneckie fortece
Dzięki weneckim fortecom miasto Kerkyra nie zostało nigdy zdobyte przez osmańskich Turków. Zachowało się oryginalnie i w całości, nie dotknęły go typowe dla wojen czy okupacji zniszczenia. Fortece — Nowa i Stara górują nad miastem, a z ich murów można podziwiać przepiękną panoramę, sięgająca przez zatłoczone ulice aż do plaż i niebieskiego morza.
Stara Forteca pochodzi z wieku XV. Nowa natomiast to już znacznie nowsze dzieje — jej zabudowa pochodzi z XIX wieku. Warto odwiedzić obie, głównie dla rozpościerających się ze wzgórz widoków. Jednak w obu miejscach znajdzie się coś dla wielbicieli historii. Kościół św. Jerzego, wenecka dzwonnica, stara studnia we włoskim stylu, oraz same zabudowania będące częścią twierdzy. Wszystkie mają bardzo ciekawą i bogatą historię.
Na przestrzeni wieków pełniły funkcje obronne, były także więzieniami, magazynami i swego rodzaju schronami. Dziś znajdują się w nich oczywiście różne instytucje kulturalne, historyczne i naukowe, dla których miejsca tak licznie odwiedzane przez turystów z całego świata, są idealnymi lokalizacjami.
Kościół św. Spirydona
Bez wątpienia najbardziej rozpoznawalna i najważniejsza świątynia w mieście. W dodatku z najwyższą wieżą, której nie sposób przeoczyć, wspaniale oświetlana po zachodzie słońca, charakterystyczna, z czerwoną kopułą i zegarem. W świątyni, w srebrnym sarkofagu znajdują się szczątki patrona wyspy Korfu św. Spirydona, pochodzącego z Cypru. Według lokalnej, miejskiej legendy, święty spaceruje nocami po ulicach miasta, chroniąc je, jak to niejednokrotnie już czynił w trakcie burzliwej historii na przestrzeni wieków. Każdego roku święty, (a właściwie jego zabalsamowane szczątki) otrzymuje nowe sandały — z powodu spacerów ma je ponoć niezmiennie zdarte.
Liston
Tę część zostawili po sobie Francuzi w XIX wieku, kiedy to sprawowali chwilową władzę na wyspie, jak i w samym mieście. Trzeba im oddać, że mają klasę! Piękny, reprezentacyjny budynek z arkadami wznosi się i ciągnie wzdłuż spacerowego deptaku. Można stracić orientację i poczuć się, jak w Paryżu, Rzymie lub Mediolanie. W tamtym, niespokojnym okresie budynek przeznaczono na koszary. Stacjonowało w nim wojsko, którego zadaniem było chronić miasto i mieszkańców. Dziś budynek powstały na wzór słynnej francuskiej ulicy Rue de Rivioli w Paryżu, oferuje miły spacer w cieniu arkad oraz najdroższe kawy i dania w najlepszych restauracjach i kawiarniach w mieście.
Jest to miejsce z klasą, eleganckie, dostojne, bardzo widowiskowe. Wieczorami można tu spotkać wielu turystów z całego świata ubranych niezwykle szykownie — na spacerze, kolacji lub drinku.
Park Spianada
Tuż obok Liston i niedaleko Starej Fortecy znajduje się ogromny, jeden z największych miejskich placów w tym rejonie świata — Spianada, wraz ze słynnym parkiem ciągnącym się wzdłuż morza. Spianada to zielone płuca stolicy, idealna na przechadzkę w cieniu, lub wynajęcie dorożki, by zobaczyć część miasta podczas romantycznej przejażdżki. To właśnie tu dzieją się ważne wydarzenia kulturalne i kościelne, park i plac tętni życiem, a pole do krykieta jest nadal używane. Przechadzając się po parku i dalej ulicami miasta, warto rzucić okiem na urokliwy port z łódkami kołyszącymi się na falach.
Półwysep Kanoni
Jeśli wszystkie większe i mniejsze miejskie zakamarki zostały spenetrowane, warto udać się na południe. Dosłownie parę kilometrów dalej (w odległości dłuższego spaceru) leży zielony, uroczy półwysep Kanoni, jedno z najbardziej pocztówkowych miejsc w okolicach miasta. Piękna, malutka biała cerkiew Vlacherna z XVII wieku jest warta niejednego zdjęcia, szczególnie na tej uroczej wysepce połączonej z lądem wąską groblą, wzdłuż której cumują malutkie łódeczki. Przy okazji można podziwiać lecące bardzo nisko, dosłownie nad głowami samoloty (podczas startu i lądowania). Koniecznie trzeba zwrócić uwagę na znajdującą się nieopodal Mysią Wyspę, czyli Pontikonisi, (jej kształt widziany z lotu ptaka przypomina mysz, stąd jej nazwa) z ukrytym na niej i tonącym w zieleni bizantyjskim kościółkiem Chrystusa Pantokratora pochodzącym z XI/XII wieku.
Cześć! Z wykształcenia jestem filologiem. Uczenie się języków, pisanie i podróże, które pozwalają mi poznawać świat to moje wielkie pasje. Świat jest ogromny, przepiękny i niezmiennie fascynujący. Ponieważ najbardziej kocham morze, uwielbiam podróżować do miejsc, które morzami lub oceanami są otoczone. Grecja jest więc jednym z moich ukochanych zakątków. Widziałam i zachwycałam się niejedną grecką wyspą, wieloma plażami, niezwykłymi zatokami i miastami pełnymi historii. Cieszę się myślą, że jeszcze tak wiele do odkrycia przede mną. Pisanie sprawia mi ogromną przyjemność, a pisanie o morzu i plażowaniu — no cóż, czy może być bardziej idealnie? Jestem także wielką "kino-i-książko-maniaczką", na czytaniu spędzam każdą wolną chwilę. Kocham Bałkany, moje serce wiele razy zostawiłam w Bułgarii, szczególnie na piaszczystych plażach Morza Czarnego. Czerpię energię ze słońca, kocham moją rodzinę i przyjaciół i, co oczywiste — mojego kota.