Już za chwilę się zacznie
Główny plac powoli zapełnia się ludźmi, szum dookoła wzrasta i robi się coraz głośniej. Grajkowie rozgrzewają palce, które za chwilę zaczną tańczyć na instrumentach muzycznych. Już niedługo noc nasączy się muzyką, nadając temu wieczorowi wyjątkową otoczkę. Na białych, plastikowych krzesłach zasiądą widzowie i goście, którzy zostaną tu cały wieczór, a może nawet całą noc.
Krok po kroku wszystko będzie się rozkręcało, atmosfera zgęstnieje, biesiadnicy rozochocą się, a wino, tsipouro i piwo będą się lały strumieniami. Mimo to nikt nie będzie pijany, bo wszyscy zaraz po uczcie ruszą do tańca, a główny plac wioski, zwany chorostasi, wypełni się pląsającymi ludźmi. W Grecji piękna tradycja wspólnej zabawy jest bardzo silna — nie liczy się wiek ani płeć. Entuzjazm ten gaśnie dopiero nad ranem, choć bywa i tak, że dopiero po dwóch, trzech dobach.
Co to jest panigiri?
Panigiri (gr. Πανηγύρι) to nazywa kościelnego święta na część prawosławnych patronów danych wiosek czy parafii, którzy w określonym dniu obchodzą swoje imieniny. Jest to także dzień celebracji osób, które odziedziczyły imię po świętym. W wielu miejscach panigiri to święto Zaśnięcia Najświętszej Matki Boskiej, które w Grecji obchodzi się 15 sierpnia, celebracji czci Trójcy Świętej lub Ducha Świętego. Nazwa tego typu uroczystości wiąże się ze wspólnym spędzaniem czasu mieszkańców danego miejsca — miasteczka lub wsi.
Dzień „festynu” składa się z dwóch elementów. Pierwszy to część religijna. W kościele odbywają się uroczyste msze oraz obrzędy. Obowiązkowym elementem jest procesja, którą pappas (grecki ksiądz), w podniosłej atmosferze, prowadzi przez wioskę. W wielu miejscach błogosławi się ikony z wizerunkiem postaci, której święto przypada tego dnia oraz robi generalne porządki w świątyni — symbolizuje to dbałość wiernych o miejsca kultu.
Kolejną częścią, zdecydowanie mniej oficjalną, jest wieczorna zabawa. Trudno znaleźć mieszkańca wioski, który już od samego rana nie myśli o nadchodzącej fieście. Tym, który otwiera wieczorne tańce, w wielu przypadkach, jest pappas. Ci, którzy w takim wydarzeniu biorą udział po raz pierwszy, mogą być zaskoczeni — pappas podrygujący w sutannie w rytm muzyki to rzeczywiście niecodzienny widok.
Przy dźwiękach lata
Gdy większość uczestników przybyła, pierwszą rzeczą są głośne powitania i okrzyki, ludzie rozdają sobie pocałunki i radosne spojrzenia. Gdy emocje trochę ostygną, zaczyna się przedstawienie, a goście chłoną atmosferę — dosłownie — wszystkimi zmysłami. Trwają rozmowy przy stołach, powietrze wibruje od dźwięków, okrzyków i muzyki.
Na rusztach piecze się mięso, przyjemnie przy tym sycząc. Cykady na pobliskich drzewach także dają się ponieść i w tej podniosłej atmosferze grają swój własny koncert. Najważniejszymi dźwiękami raczą nas jednak muzycy zaczynający artystyczny popis. Na samym początku muzyka nie jest zbyt głośna czy nachalna. Pierwsze brzmienia są spokojne. To tak zwana kathisika — muzyka idealna dla biesiadników, którzy najpierw muszą się porządnie wygadać — opowiedzieć sobie wszystko, co wydarzyło się od momentu ostatniego spotkania. Na stole lądują pierwsze dania oraz napoje. Wszystko zmierza ku hucznej zabawie.
Souvlaki i nie tylko
Jednym z najważniejszych dań na stołach są szaszłyki z mięsem. W Helladzie nazywa się je souvlakia (gr. Σουβλάκια). W zależności od preferencji i kucharskich umiejętności, mięso, zanim trafi na rozgrzany ruszt, marynuje się całą noc w mieszance oliwy, białego wina, soku z cytryny oraz oregano. Do souvlaków serwowana jest sałatka wiejska (horiatiki), znana w Polsce jako grecka (gr. Χωριάτικη σαλάτα).
Trzeba wiedzieć, że rodzaj podawanego jedzenia często uzależniony jest od specyfiki miejsca. Coś tradycyjnego w jednej miejscowości, może być w innej nie do pomyślenia. Są to różnego rodzaju potrawki z mięsa, kiełbasy oraz dania całkowicie wegetariańskie, a nawet wegańskie. Skrajnym przykładem takich wariacji może być korfiańska wioska Skriperos — tam podczas panigiri na stołach ląduje mięso z… żaby.
W Grecji do wszystkiego podawany jest chleb. Nawet jeśli na talerzu znajduje się makaron, ryż czy ziemniaki, obok zawsze będzie leżało pieczywo. Dlaczego? Po prostu — nie ma nic praktyczniejszego do zgarniania z talerza tego, z czym nie poradziły sobie sztućce. Grecy uwielbiają maczać chleb w sosie, który został po mięsie czy sałatce greckiej. Jest to dla nich tak ważne, że wymyślili na to specjalne słowo — papara (gr. Παπάρα). Wystarczy powiedzieć to magicznie słowo przy Greku, ana jego twarzy pojawi się zachwyt. Jest to prosty przepis na to, aby podczas wspólnego świętowania na panigiri, zyskać kolejnych greckich przyjaciół.
Ja mas! Na zdrowie!
Panigiri to także czas konsumpcji lokalnych trunków. Wypełnione nimi plastikowe butelki lub miedziane dzbanki, przechodzą z ręki do ręki podczas trwania festynu. Szybko opróżniane, wymagają ponownego uzupełniania lub wymiany na nowe. Bez przerwy rozlega się głośne „Ja mas”, które oznacza„Nasze zdrowie!”
Podczas świętowania dominuje wino, najlepiej to produkowane na miejscu przez lokalnych winiarzy. Oprócz tego na stołach pojawia się piwo, które także jest jednym z najpopularniejszych napojów alkoholowych w tym kraju. Jeśli przenieślibyśmy się do jednej z kreteńskich wiosek, stoły zastawione byłyby także małymi szklanymi flakonikami wypełnionymi raki, na Krecie znanego także pod nazwą tsikoudia.
Warto przy tym zaznaczyć, że mimo stołów uginających się od różnego rodzaju alkoholi, Grecy nie lubią być w stanie przesadnego upojenia, a jedną z najważniejszych cnót współczesnych południowców jest wszechobecny umiar.
Nie każdy musi przecież pić alkohol. Stałym elementem biesiady jest woda oraz napoje gazowane, które dają zachrypniętym od krzyków gardłom, chwilę ukojenia.
Tańcz, tańcz, tańcz
Centralne miejsce festynu, czyli to przeznaczone do tańca, wypełnia się z każdą kolejną piosenką. To ważny punkt programu, w którym wszyscy biesiadnicy po prostu tańczą i wspólnie, wesoło spędzają czas.
Tańczący trzymają się za ramiona lub ściskają swoje ręce. W ten sposób tworzą podłużne rzędy, poruszające się w jednym kierunku. To wspaniały widok, gdy wszyscy bawią się razem — starsi, młodsi, kobiety i mężczyźni. Na początku rzędu znajduje się ktoś o wyjątkowych umiejętnościach tanecznych i to jest jego przysłowiowe „pięć minut”. Dla takiej osoby to świetna okazja, aby pokazać światu swoją zwinność i wytrzymałość — przykładowo dla młodych mężczyzn to doskonały moment, by wzbudzić zainteresowanie płci przeciwnej.
Grecy uwielbiają pokazywać miejsce, z którego pochodzą za pomocą tanecznych kroków i zdarza się, że każda, nawet najmniejsza wyspa ma swój własny, unikalny styl tańczenia. Dzieci uczą się podstawowych tańców już na zajęciach wychowania fizycznego w szkole, aczkolwiek najlepszą lekcją jest dla nich oczywiście praktyka podczas zabawy ze starszymi pokoleniami.
Pędź na panigiri!
Mam nadzieję, że nie musicie już zastanawiać się, co to jest panigiri. Trudno wyobrazić sobie sytuację, by spędzać wakacje na jednej z greckich wysp lub na stałym lądzie, i nie skorzystać z szansy jeszcze mocniejszego rozpalenia w sobie miłości do greckiej kultury.
Panigiri to solidna lekcja lokalnych zwyczajów i upodobań. Nie warto przejmować się tym, że nie jesteśmy Grekami, nie mówimy w ich pięknym języku lub nie potrafimy zatańczyć najprostszego greckiego tańca. Trzeba dać się ponieść chwili, a otwarci Grecy z chęcią przyjmą nas do wspólnej zabawy.
Wystarczy się uśmiechać, zabrać ze sobą dobry humor i zwyczajnie pozwolić, by pochłonęła nas wieczorna atmosfera pozytywnej zabawy! Poświęćcie na to swój wakacyjny czas i czym prędzej pędźcie świętować!
Powyższe zdjęcia są autorstwa mojej koleżanki, rezydentki z Krety, Ewy Kęsy. Uwieczniła na nich panigiri z okazji święta Zaśnięcia Najświętszej Marii Panny, mającego miejsce 15 sierpnia w miejscowości Loutraki . Wszystkie zdjęcia zabawy (oprócz tego z cerkwi) są jej autorstwa.
Jestem niedoszłym urbanistą, który pasjonuje się czytaniem, gotowaniem oraz podróżami. Wiecznie poszukuję inspiracji w ludzkich historiach oraz odmiennych kulturach. Odwiedziłem około 35 krajów, ale tylko w Grecji morze miało tak niesamowity zapach, a ludzie tak otwarte serca. Zakochałem się więc po uszy w języku greckim, muzyce oraz zachodach słońca nad greckimi górami. Na widok souvlaków wpadam w trans, z którego nie można mnie wyciągnąć. Od kilku lat jestem rezydentem w Grecosie i ostatecznie zakotwiczyłem w Attyce. Zapraszam Cię na spacer po Atenach, mieście niekończących się wrażeń.