Witamy w Epirze! Zapierające dech w piersiach widoki, bogata historia sięgająca antyku oraz niesamowita kuchnia.
Ostatnio pisałam o tym, jak można spędzić kilka dni w Epirze i zobaczyć niezwykłe miejsca, zbytki i plaże.
Tym razem chciałabym Cię zabrać do krainy, w której niebotyczne góry spotykają się z krystalicznie czystymi rzekami, gdzie mity i legendy delikatnie przepływają przez kamienne mosty, gdzie niczym niezmącone, dziewicze piękno jest nadal żywe, a miejscowi raczą się mocną, grecką eliniko z rana w rytmie siga-siga.
Zapraszam do fascynującego i malowniczego wnętrza regionu. Zabieram Cię na wycieczkę do serca Eprii Gaji. Gotowy? Pame! (gr. chodźmy!)
Mój ukochany, przepiękny Epir
Czas na wyjątkowy dzień, chwilę oddechu od upałów, bryzy morskiej i, nie oszukujmy się — tłumów na plażach. Trasa została rozpisana tak, aby w jeden dzień, na spokojnie i bez pośpiechu zobaczyć prawdziwe oblicze Grecji. Od razu podpowiem, że tu na pewno przyda się kilka zwrotów greckich, jakiś mały słowniczek, aby jednym, drobnym słowem wywołać uśmiech na twarzy sklepikarza, kelnera czy chociażby przechodnia i zaskarbić sobie jego sympatię.
Czy wspominałam już, że moja ukochana Epiria Gaja — ziemia nieznana, do której zapałałam miłością od pierwszego wejrzenia, jest również moim domem? Tak, tak, ten klimat, ta zieleń, ten lazur morza i spokój, o jaki ciężko w wielkim mieście kilka lat temu stał się moim miejscem na ziemi. O poranku piję kawę z widokiem na góry, a wieczorem mam zachód słońca z widokiem na morze.
Tu świat, przynajmniej dla mnie, czasami się zatrzymuje, abym mogła się nim zachwycać bez pośpiechu.

Region od lat uznawany jest za jeden z najpiękniejszych, ale i najbiedniejszych w Grecji, a nawet w Unii Europejskiej. Teren faktycznie jest wymagający, w większości to niebotyczne góry. Najwyższym szczytem jest Smolikas 2637 m n.p.m. Pasmo gór Pindos oddziela Epir od Tesalii i Macedonii, nazywane jest „kręgosłupem Grecji”.
Klimat z kolei zaskakuje. Wybrzeże Epiru jest łagodniejsze, pogoda jest tu typowo śródziemnomorska. Jednak wnętrze naszego regionu wyróżnia się ostrymi zimami, (tak, tak mamy zimę w Grecji), w górach temperatura spada nawet do –11’C i czasem pada śnieg. Latem natomiast temperatura jest nieco niższa niż na wybrzeżu i zdarzają się deszczowe dni — to było dla mnie największym zaskoczeniem po przeprowadzce. Ale spokojnie, tzw. pora deszczowa zazwyczaj rozpoczyna się z końcem października, a kończy w okolicach kwietnia. Dzięki temu jest u nas tak pięknie i zielono wiosną i latem.
Przełomem w rozwoju regionu okazała się budowa najnowocześniejszej autostrady w Grecji. Egnatia Odos została oddana do użytku w 2009 roku. Start trasy to północny port Igoumenitsa, a meta to granica między Grecją a Turcją. Liczby robią tu wrażenie. Trasa liczy sobie 670 km długości, 177 mostów i 76 tuneli. Jeśli połączylibyśmy te tunele i mosty, to ciągnęłyby się aż przez 99 km. Budżet wyniósł ok. 7 miliardów euro, z czego 7% przeznaczono na ochronę środowiska i zabytków. Niegdyś był to główny szlak komunikacyjny między Rzymem a jego posiadłościami na wschodzie. Trasa powstała m.in. w miejscu rzymskiej Via Egnatia i pokrywa się przez około 360 km ze starą trasą. Jak większość rzymskich dróg w zamierzchłej przeszłości miała 6 m szerokości, wykonana była z kamieni, pokryta masą z piasku. Powstała między 146-120 r. p.n.e. a kroczyli nią apostoł Paweł, Marek Antoniusz i Cyceron. Wyobraź sobie, że dziś jadąc w głąb Epiru, możesz kroczyć nią właśnie Ty.

Dodoni — najstarsza wyrocznia grecka
Możliwe, że zwiedziłeś już trochę Grecję. A może poznałeś ją wzdłuż i wszerz — greckie wyspy Peloponez, Attykę, Chalkidiki? Możliwe też, że pływałeś w najczystszych wodach Morza Jońskiego… Niezależnie od tego, co już widziałeś i przeżyłeś, odkrywam dla Ciebie nowe, zaskakujące karty.
Na pierwszy ogień…zaraz, zaraz, jaki ogień, przecież dzisiejsza wyprawa to oddech od greckich upałów. Dobrze, zatem, na pierwszy rzut idzie miejsce niedocenione, mało znane, miejsce, które według Herodota i Homera było centrum religijnym, związanym z kultem Zeusa. Jest to jednocześnie najstarsza wyrocznia w Grecji, starsza nawet niż słynna wyrocznia Apollina w Delfach. Pierwsza osada rozwinęła się u podnóża góry Tomaros, już w epoce brązu, a najwcześniejszy kult był poświęcony bóstwu euforii i płodności, bogini Dione.


Następnie, według legendy stara religia połączyła się z nową, kiedy to czarny gołąb z egipskich Teb usiadł na dębie i obwieścił ludzkim głosem, że w tym miejscu ma być założona wyrocznia Zeusa. Przepowiadanie przyszłości odbywało się na podstawie interpretacji dźwięków — szelestu liści dębu, szumu wody uchodzącej z korzeni lub z poruszanych wiatrem mis z brązu. Pytania pielgrzymów zapisywano na ołowianych tabliczkach, które dziś stanowią ważne źródło informacji na temat historii, języka i życia codziennego w starożytności.
Rozkwit sanktuarium przypadł na III w. p.n.e., za sprawą Króla Pyrrusa — tak, tak, tego od „pyrrusowego zwycięstwa”. Miał on ambitny plan rozwoju i rozbudowy sanktuarium. Wzniesiono nowe świątynie poświęcone Temidzie, Afrodycie i Herkulesowi (pierwszą świątynią była niewielka św. Zeusa wybudowana na początku IV w. p.n.e.) Powstał również bouleterion (dom rady) jako centrum administracyjne Epirotów oraz całkiem dobrze zachowany starożytny teatr, który bawił i wzruszał nawet 18 000 widzów.

Sanktuarium działało aż do 167 r. p.n.e. Po podboju rzymskim, budynki publiczne nadal pełniły swoją funkcję, teatr zamieniono w arenę.
Zdecydowanie trzeba zobaczyć to miejsce, pamiętając, że prace archeologiczne nieustannie są w toku. Święty dąb został ścięty w IV w. n.e., a na jego miejscu wybudowano bazylikę chrześcijańską, jednak nic nie stoi na przeszkodzie, żeby usiąść na wzgórzu w Dodoni i wsłuchać się w szum wiatru, poczuć klimat dawnych czasów.
Ciekawostka: Dodonę odkrył nasz rodak Zygmunt Minejko.


Ioannina — unikatowe miasto
To właśnie tutaj i dzisiaj spotykają się przeszłość z przyszłością. Wybierając się w głąb regionu, musisz więc odwiedzić stolicę Epiru. Warto wiedzieć, że nie jest zlokalizowana wysoko w górach, a w dolinie pośród potężnych gór. Została zbudowana przy słynnej, wspomnianej już Egnatii Odos. Miasto rozciąga się wokół tajemniczego jeziora Pamvotis, które nadaje mu unikatowy charakter. W jego centrum zlokalizowana jest niewielka wyspa Nissi, a razem tworzą pomnik przyrody, który nadaje regionowi wyjątkowego, unikalnego charakteru.


Spacer po mieście przywodzi na myśl minione epoki. Często pogrążone we mgle, (szczególnie nad ranem) tajemnicze miejsca, pełne są ciekawych historii. Ioannina zawsze była wielokulturowa. Szczególnie widać tu wpływy chrześcijańskie, islamskie i żydowskie. Jednym z miejsc przypominających ich symbiozę jest Stoa Loui (w architekturze greckiej stoa to długi, zadaszony portyk z kolumnadą, pełniący funkcję publiczną, miejsce spotkań, handlu czy filozoficznych dysput). Wybudowana w 1875 r. początkowo funkcjonowała jako karczma, ale z czasem stała się ważnym ośrodkiem handlowym w całym Epirze.
Za początek miasta uważa się budowę twierdzy, którą w 528 roku zlecił cesarz Justynian. Nazwa najprawdopodobniej pochodzi od św. Jana Chrzciciela, od klasztoru pod jego wezwaniem. Kiedyś była to Agioannina, (miejsce św. Jana). W XV w. stała się główną siedzibą dla Turków, skąd sprawowali rządy przez ponad 400 lat. Przeżywała wtedy największy rozkwit kulturowy i ekonomiczny. Rozsławiona została za sprawą wielkiego namiestnika pochodzenia albańskiego, Alego Paszę z Telepeny, tyrana nazywanego lwem Joaniny. Miasto zostało wyzwolone w 1913 roku i przeżyło wiele tragicznych doświadczeń podczas II wojny światowej. Żydzi zamieszkujący na jego terenie zostali wywiezieni do Auschwitz. Dziś Ioannine prężnie się rozwija. Nazywane jest często miastem „literatury i sztuki”, a Uniwersytet Ioannina cieszy się opinią najlepszej uczelni wyższej w kraju, a nawet w Europie. To miasto tętniące życiem, które nigdy nie zasypia.



Absolutnym numerem 1 w Ioannina jest stare miasto, tzw. Kastro. To praktycznie cała dzielnica otoczona wysokimi murami fortyfikacji. Dzisiejsze Kastro można nazwać oazą spokoju, wśród brukowanych uliczek i kolorowych neoklasycystycznych kamienic. Panuje tu spokój i cisza. Koniecznie też trzeba zobaczyć dwie cytadele Its Kale i Akropol Frourio.
Z cytadeli wewnętrznej Its Kale podziwiać można zapierające dech w piersi widoki na jezioro i wysokie góry Pindos. Znajduje się tam Muzeum Bizantyjskie (dawna rezydencja Alego Paszy), Meczet Zwycięstwa — Fetije Dżami 1611 r. (dobrze zachowana prochownia, łaźnie, grobowiec Alego Paszy, kaplica św. Argyrona oraz skarbiec). Koniecznie zajrzyjcie też do muzeum sztuki jubilerskiej. Ioannina uważana jest za srebrną stolicę Grecji. Dlaczego? W muzeum na pewno znajdziecie odpowiedź.
Na północno-wschodnim Akropolu na uwagę zasługuje brama bizantyjska, wieża bizantyjska, Mendresa — teologiczna szkoła muzułmańska, pomnik z arabskimi inskrypcjami zwieńczony kopułą, gdzie pochowano Aslana Paszą i oczywiście meczet Aslana Paszy, odrestaurowany w 1919 r., zaadaptowany na Miejskie Muzeum Etnograficzne.


Nie zapominajmy też o wspomnianej już wyspie Nissi. Łodzie docierają tam w zaledwie 10 min, a startują z przystani nieopodal zamku, co pół godziny w sezonie letnim. Już widoki podczas rejsu zachwycają. Z jednej strony majestatyczny zamek, miasto, a z drugiej zielona wyspa. Na miejscu nie ma żadnych aut, tylko ścieżki, cisza i spacery…inny świat. Legendy głoszą, że sekretny tunel łączy miasto z wyspą. Mówi się też, że w drewnianej podłodze klasztoru św. Pantelejmona powstała dziura, od kuli, która raniła Alego Paszę przed samą śmiercią.

Niezwykła gościnność niewielu mieszkańców wyspy może być echem tradycji, która za czasów Imperium Osmańskiego była respektowana przez mieszkańców wielokulturowej Ioanniny. W dni świąteczne pływali łodziami zaopatrzonymi w jedzenie, tradycyjne trunki oraz sprzęty muzyczne i świętowali po zmroku na wyspie. W piątek muzułmanie, w sobotę żydzi, a w niedzielę chrześcijanie. Na wyspie poza klasztorami o ogromnej wartości kulturowej i historycznej znajduje się kilka tawern. Znajdziesz tam przepyszne lokalne specjały, np. Bakaliaros Skordalia — smażony dorsz w sosie czosnkowym albo żabie udka.
Ioannina słynie także z powiedzenia „Żyć jak Pasza w Janinie”. Oznacza ono, że człowiek korzysta z tego, co najlepsze w życiu — to pokazuje, że miasto zawsze było bogate i arystokratyczne. Współcześni mieszkańcy są tego odzwierciedleniem, a przyjemności kulinarne, jakich możemy tam doznawać, przekonują każdego, że faktycznie warto ŻYĆ. Jako niesamowity łasuch polecę kilka słodkości — sker bourek (ciasto migdałowe z wodą różaną), moja ukochana bougatsa, najlepiej obficie posypana cynamonem albo tradycyjna zacharopita, czyli ciasto/ placek cukrowy…pycha!



