Przeczytaj, oglądaj i posłuchaj!
W ósmym odcinku podcastu Dorota Wellman rozmawia z Tomaszem Kozłowskim, dla którego Grecja jest życiową pasją i pomysłem na życie. Tomasz Kozłowski od 26 lat jeździ do Grecji, odbył już 60 podróży. Jest twórcą miejsca „Greckimi drogami” działającego w formie bloga, strony na Facebooku i Instagramie, w którym zupełnie non profit dzieli się wielką wiedzą o Grecji. Miłośnik przyrody, greckiego folkloru i kultury, z wykształcenia biolog.
W rozmowie z całą mocą wybrzmi fakt, że Grecja to nie tylko bogactwo przyrodnicze i kulturalne, pyszna kuchnia i doskonały sposób na zaczerpnięcie oddechu i nabranie sił. To także pewna idea. Idea, która może łączyć. Pasja, którą się zaraża. Miłość, którą można dzielić. Że Grecja to przestrzeń, w której możemy odnaleźć inspiracje, zakochać się w ludziach, zrozumieć pewien unikalny, absolutnie wyjątkowy sposób życia i myślenia, który często ubieramy w dobre słowa — radość, szczęście, przyjaźń, luz i siga-siga.
Poniższy tekst jest transkrypcją części ósmego odcinka naszego podcastu. Jeśli wolisz od razu posłuchać go lub obejrzeć w całości, przejdź na koniec artykułu, znajdziesz tam video. 🙂 Zapraszamy!
Miłość od pierwszego wejrzenia
D. W. To jest bardzo fajny podcast o Grecji. Nazywa się Pogadajmy o Grecji. Robimy go razem z Grecosem. To jest firma, która wysyła ludzi na wakacje do Grecji i robi to dobrze. Dzisiaj mamy wyjątkowego gościa. Człowieka, który choruje na pewną chorobę. Choruje na Grecję. Tomasz Kozłowski jest naszym gościem.
T. K. Dzień dobry.
D. W. Ta choroba zaczęła się w 97. roku. Wtedy nastąpiło zarażenie lub zakażenie, jak kto woli. Wylądowałeś na lotnisku Heraklionie i co się takiego stało, że Pan się zakochałeś w tej Grecji?
T. K. To był bardzo szczególny moment, początek szalonej przygody z Grecją, która trwa do dzisiaj. W 1997 roku na Krecie ląduje nastolatek. Nastolatek, piętnastolatek. I ląduje w ramach rodzinnego wyjazdu, wymarzonego, bo to było takie nasze marzenie, żeby dotrzeć na Kretę, żeby dotrzeć na Santorini. Nawet pamiętam ten sam prapoczątek — pamiętam program z Tonym Halikiem i Elżbietą Dzikowską, w którym oni opowiadają o Santorini. To jeszcze były te lata 90., kiedy większość ludzi przede wszystkim marzyła. I kiedy zobaczyliśmy ten program, takie pierwsze marzenie rozkwitło, żeby zobaczyć to miejsce. Więc ta Kreta była trochę przy okazji Santorini. To Santorini miało być taką wisienką na greckim torcie tego pierwszego wyjazdu. Ale okazało się, że również pokochaliśmy i pokochałem Kretę. Ale po kolei ląduje piętnastolatek, widzi wszystko inne. Przyrodnik, więc widzi wspaniałą przyrodę, widzi palmy, widzi kwitnące i pachnące oleandry.
D. W. Wzdłuż drogi jak chwasty. Dlaczego oni mają takie szczęście, a my nie? U nas wzdłuż drogi rosną pokrzywy.
T. K. U nas też się da znaleźć czasem coś fajnego przy drogach, ale faktycznie w Grecji robi to duże wrażenie, kiedy jedziemy choćby tą północną drogą na Krecie i oleandry są wszędzie. I to był ten moment takiego wielkiego „ACH”, tego zachwytu, a do tego zaczęli dochodzić też ludzie, dlatego że Grecja, oprócz krajobrazów, to przede wszystkim ludzie. To jej wspaniała kultura, więc ten piętnastolatek zaczął zachwycać się i chłonąć wszystko, co tam zobaczył. Muzykę, gościnność ludzi. Do dzisiaj pamiętam na przykład prezenty, które zacząłem dostawać jako ten jeszcze chłopak za proste słówka, które wyuczone z rozmówek, zacząłem wypowiadać do Greków, „Kalimera”, „Efharisto”. Wtedy jeszcze nie znałem greckiego, to był zasób kilkunastu słów i wyrażeń, ale muszę powiedzieć, że to był niesamowity strzał motywacyjny, kiedy zacząłem się przekonywać, jak oni entuzjastycznie na to reagują.
D. W. Musimy powiedzieć, jak to jest. Grecy uwielbiają, jak ludzie lubią Grecję i się nią zachwycają. I nawet, żeby to były dwa słowa po grecku, choćby tego zwykłego podziękowania, strasznie ich to cieszy i raduje. Tym sprawiamy im także wielką radość i przyjemność, jeśli w jakikolwiek sposób próbujemy się porozumieć. Nawet to proste „dzień dobry” działa.
T. K. Tak, to jest niesamowite. Grecy uwielbiają, kiedy przybysz wypowiada cokolwiek. Ich to już cieszy. Mają też taką miłą skłonność do chwalenia. Nawet jeżeli to są nasze początki w języku greckim, to powiedzą, jak nam świetnie idzie, jak cieszą się, że znamy to słowo. Ja wtedy na tym pierwszym wyjeździe na Kretę zacząłem być obdarowywany na targu jakimiś owocami, drobnymi rzeczami to, co ta osoba przede mną mogła mi podarować. I było to tak niesamowicie przyjemne. Stwierdziłem, tutaj mieszkają jacyś wyjątkowi ludzie. I ten początek jakby skłonił nas rodzinnie, bo na początku nie mogłem sobie jeszcze pozwalać na to w ramach mojego własnego budżetu, na wyjazdy coroczne do Grecji, a później własne wyjazdy coroczne i do odkrywania tego kraju w różnych jego regionach, i do poznawania ludzi, do zagłębiania się w tę kulturę, w ten język, w tę muzykę, w przyrodę. Myślę, że muzyka i przyroda to są takie dwa światy, które takimi były może najlepszymi, najskuteczniejszymi wrotami dla mnie. Bo ja od dziecka byłem przyrodnikiem, a po dziadku muzyku mam jeszcze muzyczny gen, więc od dzieciństwa uwielbiałem różnorodną muzykę. Jak usłyszałem, jak muzyka Grecji jest różnorodna, jak jest nieznana też u nas, To był kolejny taki ogromny motywator, żeby poznać tę różnorodność, bo tak naprawdę dla mnie chyba Grecja to jest takie zagłębianie, zatapianie się w różnorodności. Bo kiedy przejedzie się tym krajem od północy na południe, od wysp po góry, takie dość już bałkańskie, to widać ile tam światów jest.
Doświadczenie różnorodności
D. W. Ile tam jest krain, prawda? Każda wyspa to inna kraina, każdy region inaczej smakuje, inaczej wygląda. Genialne miejsce.
T. K. Tak i te krainy też niesamowicie się od siebie różnią. Polska też jest różnorodna, ale ta różnorodność w Grecji, mam wrażenie, jest jeszcze bardziej taka skroplona. Bo jednak Kreta, Cyklady, wyspy południa, ogólnie wyspy, a lesiste zbocza, Epiru czy Tracji to są kompletnie inne światy. I to jest piękne, że w ramach jednego kraju możemy zaznać tak wiele.
D. W. Chcę wrócić do tej muzyki na chwilę. Musimy też powiedzieć Państwu, że muzyka grecka płynie zewsząd. W autobusie kierowca słucha z wielką przyjemnością własnej greckiej muzyki i słowo „agapa, agapa” będzie padało wielokrotnie. W lokalach jest muzyka grecka, w sklepach czasami też możemy ją usłyszeć. Są występy w małych miastach np.przy okazji świąt. Otacza nas grecka muzyka, mniej jest może tych przebojów międzynarodowych, chociaż oczywiście w radiostacjach takie są, ale grecka muzyka jest dumą Grecji, więc nie dziwię się, że cię wciągnęła i nie mówimy tu wcale o takich turystycznych atrakcjach, ona po prostu płynie z radia, bo Grecy kochają swoją muzykę. Od tej miłości i wakacji, i zwiedzenia z rodzicami, a potem samodzielnie, no jednak do bycia specjalistą od Grecji jest jakaś droga…
T. K. To jest ciekawe pytanie. Nie wiem, czy mogę się nazwać tak naprawdę specjalistą.
W. Ja cię mogę nazwać.
T. K. Jestem na pewno pasjonatem i taką osobą doświadczającą Grecji i staram się jej smakować w różnych obszarach. To się wszystko na siebie nakładało i jedno wynikało z drugiego. Z kolejnymi wyprawami poznawałem coś nowego. A jednocześnie mam w sobie coś takiego, że jestem dość konsekwentny. Kontynuuję i lubię budować stopniowo, na jednych doświadczeniach czerpać z czegoś nowego. Więc rzeczywiście każda z tych podróży była inna. Tych greckich podróży, mogę powiedzieć, że się zebrało już 60. Oczywiście też zawsze mówię, że nie ilość ma znaczenia, a jakość. I tak naprawdę w takim smakowaniu Grecji czasami też do siebie samego mówię, że jestem wiecznym studentem Grecji. To znaczy, że studiuję we własnym zakresie i z materiałów, które zdobywam w Polsce i w Grecji, dowiadując się czegoś nowego. I każda z tych podróży również dodawała mi nowych kontekstów, ale bardzo pomagali mi w tym greccy przyjaciele. I to do czego bardzo chcę namówić, to szukania kontaktu z ludźmi. Moi przyjaciele, przykładowo z Lesbos, jednej z moich bardzo ukochanych wysp. Otworzyli mnie na tajemnice świata wyspiarskiego, na historię tego miejsca, ale też na tradycje, na zwyczaje.
Dzięki nim zacząłem na przykład poznawać muzykę tej wyspy, która była wyjątkowa, dlatego że na Lesbos zmieszały się wpływy nie tylko wyspiarskie, ale przybywały też ze szlakami handlowymi, wpływy z muzyki nawet bałkańskiej, nawet środkowoeuropejskiej. Nie wiem, czy nasi słuchacze wiedzą, ale nawet Polki czy Mazurki były tańczone swego czasu na Lesbos w ramach takiego konglomeratu kultur, który zaczął się tam tworzyć. To jest bardzo ciekawy temat na wiele rozmów. Z kolei przyjaciele w Epirze zaczęli wtajemniczać mnie w świat tej Grecji górskiej, pasterskiej, świat Wołochów, którzy mieszkają w niektórych miejscach tej górskiej Grecji. Ja też tam odkryłem dla siebie wspaniałą przyrodę, inną od tej śródziemnomorskiej. Przyjaciele z Krety zaczęli wtajemniczać mnie w magię tej wyspy. Też takiej postrzeganej często bardzo sztampowo, która ma mnóstwo światów wewnątrz związanych czy z historią, czy z jej bogatą tradycją. Tak naprawdę ta różnorodność jest od jednego krańca do drugiego — cztery regiony Krety i każdy ma swoją własną tożsamość, można powiedzieć.
W Grecji najważniejsze są relacje
D. W. Poczekaj, Tomek, zatrzymajmy się na chwilę. Jak ty tych przyjaciół zdobywasz? Zaczepiasz ludzi? Czy to są przypadkowe znajomości? Czy korespondowałeś z kimś, kto jest z danego regionu? No przecież nie wychodzisz na ulicę i nie mówisz „ej, chłopaku, zatrzymaj się, opowiedz mi coś ciekawego o twoim regionie”.
T. K. To jest bardzo ciekawe pytanie i bardzo różne historie. Część tych ludzi poznałem dzięki przyjaciołom w Polsce, którym też wiele zawdzięczam. Przyjaciołom także rozkochanym w Grecji, a niektóre z tych osób mają też greckie korzenie. Więc to było jedno źródło kontaktów. Część z tych osób poznałem tutaj — wierzę, że to były takie przypadki, które jednak nie były przypadkowe. Na przykład na jakichś spotkaniach związanych z Grecją, które w Warszawie czasem się odbywają, a kiedyś chyba było ich nawet więcej. Więc byli jacyś zaproszeni goście z Grecji, z którymi po tych spotkaniach mogłem porozmawiać. Okazało się, że mamy wiele wspólnego, wiele wspólnych tematów, pasji. Więc zaczęliśmy spotykać się w Grecji. W ten sposób od jednego takiego spotkania w Warszawie pojawił się kontakt z częścią przyjaciół, których mam dzisiaj na Lesbos. Może powiem także o jednym bardzo ciekawym przypadku. Byłem w Tracji. Pojechałem, żeby zobaczyć, jak ona w ogóle wygląda. Taki wielokulturowy region w Grecji, bardzo mało znany i mało turystyczny. Więc też bardzo ciekawy, mało opisany w przewodnikach, w książkach, wiele do odkrycia takiego własnego. I dowiedziałem się tam o muzeum przyrodniczym, które chciałem odwiedzić, żeby mieć jakiś szerszy kontekst o przyrodzie Rodopów, pięknych gór tamtych okolic. I kiedy wszedłem, a wszedłem złymi drzwiami, no to zapytałem po grecku, gdzie jest wejście do tego muzeum, że chyba źle tu trafiłem. No to te osoby, które mnie zobaczyły, powiedziały mi, że faktycznie to nie są dobre drzwi, że drzwi są tam na prawo, ale tak w ogóle to, kim ja jestem. No więc powiedziałem, kim jestem. Nastąpiło zaskoczenie, taki element takiego pierwszego może zawahania się, po czym zaczęli zadawać mi następne pytania. I od tych pytań znowu stwierdziliśmy, że, a… to w ogóle spotkajmy się w mieście Xanthi na kawę. A od spotkania na kawę — to przejedźmy się gdzieś razem na wycieczkę. I w ten sposób te przyjaźnie często tworzą się tak spontanicznie, bo Grecy są narodem, oczywiście też nie chcę generalizować, bo jak wszędzie ludzie są różni, ale bardzo wielu Greków to są ludzie spontaniczni.
D. W. Tak! Są bardzo ciekawi drugiego człowieka.
T. K. Ja to kocham w Grekach, że ten kontakt następuje bardzo szybko, że to często są jakieś dwa, trzy kluczowe zdania, które każą im się zaciekawić bardziej, a od tego rodzą się kolejne rozmowy, spotkania, właśnie kawy, kolacje, mnóstwo tematów.
D. W. Towarzystwo narasta, bo często dochodzą znajomi, znajomych, rodzina, poszerza się ta grupa, którą poznajemy. Ciekawa jest ta otwartość Greków, w większości oczywiście, tak jak mówisz, bo można trafić też nawet na bardzo rodzinne uroczystości, wydawałoby się zamknięte i nagle stajesz się gościem, bo znałeś wcześniej właściciela tawerny, w której się żywiłeś regularnie, a tam się teraz odbywa np. jakaś uroczystość rodzinna, więc dawaj, jesteś zaproszony, to jest fantastyczne, powinniśmy korzystać z takich możliwości, bo nigdy lepiej Grecji nie poznamy, jak przez tych ludzi właśnie.
T. K. Dokładnie. I w Grecji też całym takim pojęciem jest ta grecka parea, ta grupa znajomych — i to jest kolejne takie okno dla nas do poznawania tych ludzi — bo na te kolacje, na które nas zaproszą, najczęściej nie przyjdą sami, tylko zaproszą swoich przyjaciół z pracy, z tej samej ulicy, z sąsiedztwa i to grono nagle staje się duże. I nagle okazuje się, że na takiej Lesbos, na której pamiętam mój pierwszy tam wyjazd, Kiedy jeszcze nie znałem tam ludzi i kiedy nastąpił ten kontakt poprzez Warszawę z moimi obecnymi przyjaciółmi na Lesbos, to w przeciągu dwóch, trzech wyjazdów nagle okazało się, że mam tam całą paczkę znajomych, przyjaciół, którzy pytają się, co u mnie, dobrze mi życzą, rozmawiamy o tym, co w Grecji, o tym, co w Polsce, zdzwaniamy się na bieżąco, widzimy się kiedy tam jadę i dzięki nim poznaję więcej. Dzięki Grekom można się zagłębiać w tę Grecję mniej przewodnikową, mniej turystyczną, wybierać się i na uroczystości rodzinne, co też jest wspaniałe przeżycie greckie chrzciny czy wesela.
D. W. Ale nawet msza w cerkwi sobotnia i spotkanie zazwyczaj dużej grupy wiernych, które odbywają się też na zewnątrz, wychodzi się i wchodzi. Można zobaczyć, jak wygląda to codzienne życie, którego nie znamy, będąc tylko w hotelu.
T. K. Czy na przykład Panigiria, te wspaniałe odpusty, które się po tych uroczystościach często kościelnych odbywają na placu, we wsi, które trwają do białego rana. Tańce, muzyka, jedzenie, rozmowy, wszystko… No taniec to też taka kolejna sfera, która przyszła wraz z zakochaniem się w muzyce i wraz z poznaniem tu w Warszawie osób zakochanych w tańcu greckim.
Posłuchaj lub obejrzyj cały odcinek podcastu.
Dowiesz się, dlaczego Grecja to niekończące się możliwości. To udane wakacje. To piękne morze i plaże. To niebieskie niebo i typowe, urocze, białe domki, doskonała kuchnia i wspaniałe zabytki. Grecja to także przyjaźnie na długie lata, fascynujący język, bogata historia i kultura oraz imponująca przyroda, która pozwalając na odpoczynek, ma działanie wręcz terapeutyczne. Grecja to miejsce, w którym możemy zrozumieć dokładnie znaczenia słowa „wszechstronność”. To także klucz do nas samych — wszystko, co greckie pomaga się otworzyć — na siebie, na innych, na nieznane.