Na Krecie byliśmy tydzień. Dokładnie w Stavros – czyli tam, gdzie kończy się zasięg, a zaczyna prawdziwy wypoczynek. Miejscówka spokojna, trochę jak grecka wersja domku nad jeziorem, tylko zamiast jeziora – morze, a zamiast komarów – cykady, które grają od samego rana, jakby walczyły o złoty mikrofon w „Mam Talent”.
Zamieszkaliśmy w klimatycznym miejscu z widokiem na wodę, a plan dnia układał się właściwie sam: śniadanie, plaża, drzemka, jedzenie, drzemka numer dwa, wieczorne „co dziś jemy?” i próba odpowiedzi na pytanie „czy to już za dużo tzatzików?”. Odpowiedź brzmiała: nigdy!
Zrobiliśmy kilka wypadów w teren, bo ile można tylko leżeć i udawać, że czyta się książkę, podczas gdy tak naprawdę patrzy się w morze i myśli o tym, co zjeść na obiad. Jedną z atrakcji była plaża w Seitan Limania – raj na ziemi, tylko z dojściem takim, że człowiek zastanawia się, czy nie zostawić ostatniej woli na głazie po drodze. Na szczęście widok i woda wynagradzają wszystko. Innego dnia pojechaliśmy do Chanii – piękne miasto, kolorowe uliczki, dużo ludzi i jeszcze więcej lodów. Było też kilka spontanicznych przystanków po drodze: tu ktoś polecił widok, tam jakaś plaża, gdzie podobno są żółwie (nie było, ale był sok z granatu, więc nie narzekamy).
Jedzenie to osobny temat. To już nie była dieta – to była grecka uczta codziennie. Feta do wszystkiego, ośmiornica bardziej miękka niż poduszka, souvlaki, które znikają, zanim zdążysz powiedzieć „jeszcze jeden” i raki. Dużo raki. Kelnerzy wręcz nie pozwalali wyjść z lokalu bez „niewinnego kieliszka” – a potem jeszcze jednego. I jeszcze jednego. Mówiliśmy „dziękujemy”, oni mówili „ale to prezent!”. No to jak odmówić?
Każdy dzień wyglądał podobnie – ale właśnie to było w tym najlepsze. Nic na siłę, żadnych list „co musimy zobaczyć”. Zamiast tego: spacery po plaży, polowanie na najlepsze pity, opalanie się z przerwami na chłodzenie nóg w wodzie i dyskusje o tym, jak założyć życie w Stavros. Serio, przez chwilę szukaliśmy nawet lokali „na sprzedaż”.
Kreta nas rozleniwiła. W dobrym sensie. To były wakacje bez presji, bez pośpiechu, za to z dużą ilością dobrego jedzenia, pięknych widoków i leniwych dni. Trochę jakby ktoś nacisnął przycisk „pauza” i powiedział: „macie, odpocznijcie naprawdę”.
I tak właśnie zrobiliśmy.
Wpis powstał w ramach KONKURSU „GRECJA WASZYM OKIEM”, edycja 2025 i zdobył wyróżnienie!
Zobacz inne wpisy naszych czytelników-podróżników, które zdobyły wyróżnienie lub nagrodę główną.











