Zamknij oczy i pomyśl o Grecji! Niech zgadnę, białe domki układające się kaskadowo wzdłuż górzystego terenu z idealnie dopracowanymi niebieskimi dachami.
Wielu wytrawnych podróżników twierdzi, że Nisyros to cała Grecja na jednej, niewielkiej wyspie. Fascynująca, unikalna i ta „prawdziwa”. Ta, która obroniła się przed tłumami turystów, choć jest równie piękna, jak słynne, wulkaniczne Santorini, tak dobrze znane i dla wielu ikoniczne. Ale Grecja to nie tylko Santorini, Zakynthos i Mykonos. Warto odkrywać jej różne oblicza.
Grecja — tak wiele do odkrycia
Zwykle, wybierając się na wakacje, nie zastanawiamy się nad tym, że Grecja to znacznie więcej niż hotele, baseny i uliczki przepełnione straganami. Grecja to piękna przyroda, pełne historii miasta i tajemnicze miejsca, które warto zobaczyć. To także ok. 2500 wysp, które ją tworzą — tych ogromnych i tych całkiem malutkich, często niezamieszkanych. Właśnie te małe wysepki, o których się tak rzadko mówi, są często bardzo, bardzo urokliwe.
Będąc w Grecji na wakacjach, szczególnie na wyspach Dodekanezu (np. na Kos lub Rodos) warto wybrać się na wycieczkę i zwiedzić przynajmniej jedną (a może nawet kilka) sąsiednich wysp. Całkiem niedaleko znajdziesz wspaniałe, kolorowe Symi, tajemniczą wyspę Leros, a może skusisz się i zobaczysz wiele wysp w czasie jednego rejsu?
Nisyros i wulkan
Wyspa Nisyros leży w pobliżu Kos (rejs z portu w Kardamenie trwa zaledwie kilkanaście minut!), jest piękna, dziewicza i faktycznie bardzo grecka. Do tego trochę nietypowa, bo obficie zielona, a w jej centrum skrywa się serce wulkanu.
Można chyba śmiało powiedzieć, że ta wyspa to właściwie taki wygasły, zielony wulkan, wyłaniający się z morza. Jego serce jest oczywiście największą atrakcją wyspy. Krater wulkanu znajduje się w głębokiej dolinie, dokładnie w centrum. By się do niego dostać, trzeba pokonać wiele dróg w górę i w dół.
Sama wyspa jest mała i bardzo spokojna. Ma zaledwie 40 km kwadratowych, a na stałe zamieszkuje ją ok. 1000 osób. Wulkan o dumnej, grecko brzmiącej nazwie „Stefanos”, należy do grupy dwóch aktywnych, greckich wulkanów. Jeden na Santorini, (naukowcy i badacze niezmiennie drżą o to, czy jeszcze się obudzi), a drugi właśnie na Nisyros.
Na szczęście „Stefanos” jest bardzo słabo aktywny i raczej nie powinien się przebudzić ani wybuchnąć. Nie zmienia to jednak faktu, że dopływając na wyspę, już z daleka będziesz mógł poczuć ten charakterystyczny zapach siarki.
Jego ostatnią, dużą aktywność, Grecy odnotowali w roku 1888 roku, kiedy to z wulkanu zaczęła wydobywać się charakterystyczna, biała para i to w większych niż zwykle ilościach. Żądne przygód osoby mogą się wdrapać na sam szczyt wulkanu. Oczywiście da się także wjechać autem, jednak jeżeli ktoś pragnie zajrzeć do jego wnętrza, musi zostawić swoje auto przed wyznaczoną trasą. Jak już wspomniałam, wulkan jest uśpiony. Z łatwością można jednak zaobserwować jego aktywność. Ukryta w jego wnętrzu gorąca lawa daje o sobie znać od czasu do czasu za pomocą delikatnej pary, która wydobywa się z małych szczelin i pęknięć. Wiele osób ceni sobie zwiedzanie „Stefanosa” wieczorami, lub nawet nocą, gdyż właśnie wtedy można na spokojnie zwiedzić wulkan bez towarzystwa innych osób, a temperatura jest znacznie niższa niż za dnia.
Jeśli nie masz jednak tyle czasu, by czekać do późnych godzin nocnych, przeżyjesz coś niezapomnianego — zwiedzanie wulkanu w promieniach gorącego słońca. Takie rzeczy tylko w Grecji! Uważaj na podeszwy butów! Mogą ulec stopieniu, gdy będziesz stąpał po biało-zielonkawej, płaskiej i wyglądającej, jak wyschnięte jezioro powierzchni. Jest bardzo ciepła. Na głowę załóż nakrycie, we wnętrzu wulkanu nie znajdziesz dającego ulgę cienia.
Maleńka, urocza i cudownie grecka
Raz jeszcze pokuszę się, by wspomnieć o tym, że Nisyros to przede wszystkim wyspa, której udało się zachować tę dziką, grecką naturę i życie z dala od masowej turystyki, tak charakterystycznej dla wspaniałego Lindos na Rodos, Oi na Santorini pełnej turystów, czy pełnego ludzi miasta Kos.
Gubiąc się gdzieś między urokliwymi uliczkami miasteczka Mandraki, poczujesz prawdziwie grecki klimat, rytm siga-siga, ciszę i ten wszechogarniający niebiesko-biały spokój. Mijając kolorowe i białe domy, niebieskie okiennice i patrząc na rozjarzone jasnym słońcem niebo, poczujesz się jak w raju.
Obok urokliwej starówki miasteczka (często porównywanej do miejsc charakterystycznych na Santorini) znajdziesz niebiesko-biały klasztor Panagia Spiliani. Prowadzą do niego strome schody, ale widok z góry na pewno zostanie Ci w pamięci na długo. Sam budynek powstał prawdopodobnie w XIV wieku, klasztorem stał się jednak dopiero w XVIII. Warto go odwiedzić, zerknąć na zapierający dech w piersi widok, no i zajrzeć do środka.
Szczególnie polecam — jeśli akurat ścieżki poprowadzą Cię tutaj 15 sierpnia. W tym dniu cała Grecja świętuje, a w wioskach i miastach całego kraju odbywają się huczne Panigiri. Miałam okazję uczestniczyć w kilku świętach greckich i nie znam innej kultury, która potrafi dniem intensywnie pracować a wieczorem zapomnieć o całym świecie i oddać się magii muzyki, rozmów, radości, ciesząc się chwilą obecną.
W dniu święta Panigiri na wyspie Nisyros mieszkańcy udają się do wioski Emporios, gdzie siedząc przy jednym, wielkim stole, jedzą typowe greckie potrawy, suto uzupełniając je winem. Co ciekawe właśnie z tego miejsca można dostrzec ogromny krater wulkanu Stefanosa.
Tradycyjne tańce i biesiada trwają do białego rana, a nieznajomi bardzo szybko stają się przyjaciółmi. Jest to jedna z tych rzeczy, która mnie nieustannie fascynuje w Grecji — odwaga bycia sobą, radość z najprostszych czynności i po prostu bycie z drugim człowiekiem. Na wyspie Nisyros ta prawda, folklor i naturalność są wyjątkowo mocno odczuwalne. Jedźcie, zobaczcie i zachwyćcie się wulkanem!
Witam Cię serdeczne, mam na imię Julia i od 5 lat jestem w szczęśliwym związku z Grecją. Nasza relacja zaczęła się w 2019 roku. Po maturze wyjechałam do Grecji i pracowałam jako animator czasu wolnego. Udało mi się zwiedzić kilka wysp i poznać od podszewki kulturę grecką. Obecnie pracuję, jako rezydent na jednej z moich ulubionych wysp — Krecie. Na co dzień mieszkam w Portugalii, jednakże w sezonie zmieniam ocean na morze, a gorące Galão na przepysznie zimne Freddo cappuccino. Jeżeli tak, jak ja jesteś miłośnikiem greckiego klimatu, a tzatziki konsumujesz kilogramami, poczytaj naszego bloga i poznaj lepiej ten niesamowity Grecki świat.