Cześć! Mam na imię Kasia i opowiem Wam swoją krótką historię z magicznej wyspy Rodos, gdzie każdy krok otwierał drzwi do historii i piękna tego miejsca, sprawiając, że moje serce biło szybciej w rytmie starożytnych opowieści, szumu morskich fal i przepięknej greckiej muzyki.
Doświadczyć wszystkiego
Rozpoczęłam moją podróż od zagłębienia się w bajkowej rodyjskiej starówce, gdzie mury i uliczki opowiedziały wiele historii, a kamienne ścieżki prowadziły mnie przez labirynt przeszłości. Tam też odbyłam krótką, ale jakże piękną rozmowę z jednym z Greków prowadzącym mały sklepik z biżuterią. Kiedy zapytam go, co warto zobaczyć na wyspie, odpowiedział mi pytaniem: „Dlaczego grecka sałatka jest doskonała?”. W pierwszym momencie bardzo mnie ono zdziwiło, bo myślałam, że się nie dogadaliśmy, ale po chwili wszystko stało się jasne. Odpowiedział: „Bo składa się z połączenia wielu składników. To nie sam ogórek czy ser feta sprawiają, że jest wyjątkowa, ale właśnie ich idealne połączenie. Podobnie jest z Grecją. Jej piękno tkwi w różnorodności i połączeniu wszystkich tych cudownych „składników”. Dlatego warto zobaczyć i doświadczyć wszystkiego!”. Tak też postanowiłam zrobić ;).
Samo miasto Rodos zrobiło na mnie ogromne wrażenie, w końcu jest to jedno z najlepiej zachowanych średniowiecznych miast w Europie. Jest nawet wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Najbardziej zachwyciła mnie różnorodność tego miasta, które jest niczym pamiętnik tej wyspy, w którym zapisano jej niesamowitą historię. Jest to połączenie wielu kultur, które na przestrzeni wieków dominowały na wyspie. Przeplatają się tam między sobą meczety, synagogi, starożytne świątynie, kościoły i średniowieczne uliczki. Jednym z najpiękniejszych i najciekawszych zabytków miasta jest Pałac Wielkiego Mistrza, który jawił się jak monumentalny strażnik czasu, wznoszący się dumnie nad miastem. Jego wspaniałość i majestat sprawiły, że czułam się jak podczas podróży w czasie, przeniesiona w epokę rycerzy i królów.
Następnie, również w stolicy wyspy, odwiedziłam port Mandraki z wiatrakami, dziesiątkami pięknych łódek i jachtów oraz pomnikami danieli rodyjskich, gdzie podobno stał niegdyś słynny Kolos Rodyjski — jeden z 7 cudów świata starożytnego. Port zdecydowanie urzekł mnie swoim urokiem.
Podróż zmysłów
Nie mogłabym również opuścić Rodos bez odkrycia jej smaku w lokalnych winnicach. Każdy łyk wina był jak poezja, opowiadająca o ziemi i klimacie tej cudownej wyspy. Smakowałam historię w każdym kieliszku, odkrywając tajemnice tradycji winiarskiej. Nie sposób też nie skosztować lokalnych owoców, w szczególności dojrzewających w greckim słońcu fig. Tego smaku nie da się opisać, to trzeba spróbować! Zwłaszcza że drzewa figowe rosną tam niemalże na każdym kroku.
Na koniec, zachód słońca na zachodnim wybrzeżu wyspy — rzecz konieczna do zobaczenia, w końcu Rodos nie bez powodu nazywana jest Wyspą Słońca. Był jak finał epickiej podróży. Kiedy słońce powoli chowało się za horyzontem, malując niebo odcieniami pomarańczy, fioletu i różu, czułam, jak gdyby czas się zatrzymał, a jedyne co mi zostało, to być świadkiem cudownego spektaklu natury. Wszystkie te miejsca na Rodos wywołały we mnie ogromne wrażenie, uświadamiając mi, jak wielka i bogata może być historia jednej wyspy oraz jak głęboko może dotknąć nas piękno natury i ludzkiego dzieła.
Widok podczas zachodu słońca na inne wyspy, należące tak samo jak Rodos do Archipelagu Dodekanezu sprawił, że zapragnęłam więcej. Tak też podjęłam decyzję o dwóch krótkich wycieczkach na dwie z nich — Symi oraz Chalki. Każda z nich jest niepowtarzalna i piękna, a wybór tej najpiękniejszej graniczy z niemożliwością. Wszystkie mają wiele do zaoferowania, a widoki, jakie się tam roztaczają, zapadają w pamięć na zawsze.
Wyspa Symi, znana z wydobywanych naturalnych gąbek rosnących na dnie Morza Egejskiego oraz handlem nimi, który był niegdyś głównym źródłem dochodu dla jej mieszkańców. Już podczas wpłynięcia do jej stolicy przywitał mnie zapierający dech w piersiach widok kolorowych domków, kaskadowo układających się na stokach wzgórz, z których również słynie wyspa. Później już zatraciłam się w pięknie tego miejsca, spacerując po miasteczku pełnym wąskich uliczek, kolorowych kamienic i tradycyjnych greckich tawern.
Drugą z odwiedzonych przeze mnie wysp była malutka Chalki, idealna dla tych, którzy nie lubią tłumów, gdyż na stałe zamieszkuje ją zaledwie 330 osób! To właśnie tam można poczuć słynne greckie „Siga-Siga”, spacerując po porcie, spędzając dzień w lokalnym miasteczku, próbując śródziemnomorskiej kuchni w jednej z lokalnych tawern lub kąpiąc się w przepięknej, ciepłej, lazurowej wodzie.
Z całego serca polecam każdemu wyprawę na te cudowne wyspy i samodzielne odkrycie ich piękna, bo im więcej części Grecji doświadczymy i zobaczymy, tym lepsza będzie nasza grecka sałatka.
Wpis powstał w ramach KONKURSU „GRECJA WASZYM OKIEM”, edycja 2024 i zdobył wyróżnienie.
Zobacz inne wpisy naszych czytelników-podróżników, które zdobyły wyróżnienie lub główną nagrodę 🙂