Czy Wy też słyszeliście wiele razy, że Grecy są leniwi? Takie opinie słychać w Europie już od wielu lat. Zapewne jest to spowodowane powolnym i pełnym przyjemności stylem życia, zamiłowaniem do długiego biesiadowania i długich pogawędek, nawet w ciągu dnia oraz niesprzyjającej ciężkiej pracy wysokiej temperaturze w okresie letnim. Na tym polega cały ten południowy urok. Idealnym połączeniem byłaby nutka polskiego kombinatorstwa i pracowitości oraz grecki luz i radość z życia. Ale czy to w ogóle możliwe?
Jeśli mowa o lenistwie, to przejawia się ono nawet w nazwach stolic greckich wysp. Kilka z wyspiarskich stolic nazywa się tak samo, jak wyspa na, której się znajduje. Niepotrzebne komplikowanie życia? To nie dla Greków — ma być prosto i ma działać.
Niezwykła Chalkida
Od tej reguły są jednak pewne wyjątki, takie jak iście ateński Heraklion, przepiękne Argostolii, czy jedna z najbardziej „prawdziwych” i wyspiarskich greckich stolic, którą udało mi się poznać, czyli Chalkida, położona przy cieśninie Ewripos, zaledwie 90 km od Akropolu Ateńskiego.
Podczas wakacji na dzikiej Evii, koniecznie przeznaczcie jeden dzień na to, by zabłądzić wśród ulic tego urokliwego miasteczka i wędrować bez celu, otoczeni jego malowniczą scenerią.
Lokalizacja miasta była ceniona od wieków, sprawiając, że Chalkida przechodziła „z rąk do rąk”. Te liczne wojny i potyczki stworzyły niesamowitą historię tego miejsca.
Sama nazwa pochodzi od słowa „khalkos”, czyli miedź, ponieważ na tych terenach znajdowały się zakłady, w których obrabiano broń. Swego czasu miasto było znane również z doskonałej ceramiki oraz ekskluzywnego i drogiego barwnika (purpury) pozyskiwanego ze ślimaków. Chalkida jest silnie związana z kontynentalną częścią Grecji — najmniejsza odległość między nią a stałym lądem to zaledwie 40 m.
Ze względu na bliskość kontynentu i Aten, jest jednym z ulubionych miejsc Greków mieszkających w południowej części Hellady na szybki, letni wypad lub nawet wczasy all inclusive! To stolica pełna prawdziwego, pysznego, greckiego jedzenia, widoków, jak ze snu i atmosfery, którą tworzą sami mieszkańcy i przyjezdni z całej Grecji.
Blisko kontynentu
Grecy to prawdziwi patrioci — kochają swój kraj, mają wspaniałe góry i piękne, ciepłe morze, często więc podróżują do sąsiednich miast i wysp, zamiast wyjeżdżać gdzieś daleko. Mają też swoje ulubione miejscówki, o których świat masowej turystyki zapomniał… pewnie myślicie: czy to możliwe? Oczywiście! Dzięki temu, że liczba greckich wysp i wysepek jest bardzo duża, nie wszystkie stały się ośrodkami turystycznymi. Istnieją również wysepki schowane przed światem, które z pewnością warto odwiedzić!
Chalkida liczy ponad 50 000 mieszkańców i znajduje się około 20 km od odbudowanego, starożytnego miasta, niegdyś bardzo ważnego na mapie Grecji. Chodzi o Eretrię, wokół której zlokalizowana jest większość hoteli na całej wyspie. Mieszkańcy pracujący w turystyce stanowią tu raczej mniejszość, gdyż wyspa bardziej słynie z przemysłu i manufaktury.
Tawerny i „ouzerie” (greckie bary serwujące lokalny alkohol i przystawki) zapełniają się głównie w weekendy nie tylko w lecie, a w środku słychać dźwięczny i ekspresyjny język grecki. W lokalach spróbujemy przepysznych dań kuchni śródziemnomorskiej, dokładnie tak, jak lubią jeść sami Grecy. To oni dokonują tam solidnej weryfikacji jakości i ceny, bo któż na greckiej kuchni zna się lepiej jeśli nie oni sami? Najpyszniejsze, lokalne owoce morza, zwłaszcza dorada znana tam jako „tsipura” idealnie będzie pasować do alkoholu o podobnej nazwie — „tsipuro”. To świetne rozwiązanie dla tych, którzy nie przepadają za anyżowym posmakiem ouzo.
Ulice nie roją się od sklepów z pamiątkami, magnesy można kupić jedynie w małych kioskach, a przechodząc promenadą, nie jesteś zagadywany na każdym kroku przez typowych, znanych z wielu wakacyjnych kurortów „naganiaczy”. Ulica Avanton (główna ulica handlowa), pełna jest małych butików, w których Greczynki (i oczywiście turyści) mogą kupić kolorowe sandały i torebki oraz kawiarni, gdzie czas spędzają ludzie godzinami delektujący się swoim ulubionym „freddo”.
Ceny w porównaniu do bardziej turystycznych miejsc są dużo niższe, inflacja rośnie wolniej, a w konsekwencji ludzie wydają się po prostu … szczęśliwsi. To sprawdzone!
Jeśli zamierzamy zaopatrzyć się w pamiątki, można (a nawet trzeba!) udać się na wycieczkę do stolicy Grecji, słynącej ze świątyni Ateny, czyli Partenonu i wielu innych niesamowitych, antycznych miejsc. Najlepiej z samego rana „zdobyć” Akropol (koniecznie z przewodnikiem, bo historia to w tej sytuacji klucz), a następnie wyruszyć do słynnej, turystycznej dzielnicy Plaka.
Chalkida jest świetnie skomunikowana z Atenami. Praktycznie co godzinę (punktualnie, co warto podkreślić) jeździ pociąg, z którego można bez problemu skorzystać. Bilety dostępne są w kasach, za około 8 euro, a sama podróż z ładnymi widokami trwa ponad godzinę. Dworzec położony jest w centrum „Chalkis”, zaraz przy morzu i tuż za nowym mostem.
Jeśli chodzi o mosty, to trzeba wiedzieć, że są dwa. Pierwszy, ten starszy, zbudowany w 1962 r., dzieli miasto na dwie części (dlatego mówimy, że Chalkida leży jednocześnie na wyspie i na kontynencie). Słynie z ciekawego zjawiska zwanego „fenomenem Ewripos”. Chodzi o pływy, które zmieniają swój kierunek co 6 godzin z kierunku północnego na południowy, czasem zmiana następuje nawet 14 razy na dobę. Podobno sam Arystoteles nie mógł sobie poradzić z tą zagadką i według legendy, z rozpaczy, wskoczył do wody w cieśninie Ewripos.
Drugi most, to ten nowszy i większy. Robi ogromne wrażenie przy wjeździe z autostrady na wyspę. Został oddany do użytku w 1993 i był pierwszym mostem wantowym w całej Grecji! Położony na wysokości 40 m, z wieżami sięgającymi aż 90 m, został wzmocniony na wypadek ruchów sejsmicznych. Tuż przy wjeździe na most, znajduje się pomnik upamiętniający pioniera badań cytologicznych i wczesnego wykrywania komórek rakowych u kobiet — Georgiosa Papanikolau, który pochodził z miasteczka Kymi na południowo-wschodnim wybrzeżu Evii. Kiedyś opowiadała o nim, przy okazji swoich greckich wycieczek, Dorota Wellman. Na pomniku widnieje napis „żyję, aby przeżyć życie”, który jest dla wielu kwintesencją greckiego stylu życia i pomocy innym.
Zobacz opowieść Doroty Wellman o Evii:
Przepis na idealny dzień w Chalkidzie
- Przede wszystkim — wyluzuj i chłoń atmosferę.
- Zacznij od porannego spaceru po promenadzie, mijając greków, którzy sami w ciszy, z zachwytem i spokojem wpatrują się w morze, siedząc na ławkach w cieniu drzew.
- Usiądź w kawiarni na głównym placu, zamów swoją ulubioną, grecką kawę freddo espresso lub cappuccino i postaraj się pić ją co najmniej godzinę! Na śniadanie wstąp do lokalnej piekarni, która od rana przyciągnie Cię zapachem świeżego ciasta filo.
- Idź na spacer, zaczynając od starszej części miasta, gdzie będziesz mógł zobaczyć niesamowicie zachowany Meczet Emir Zade razem z marmurową fontanną, ostatni tradycyjny dom wenecki oraz zabytkową katedrę patronki miasta Agia Paraskievi.
- Odwiedź nową część miasta z handlową ulicą Avanton, czerwonym domem Kokkino Spiti oraz urokliwym kościółkiem Panagia Lagadiotissa, położonym na niewielkim wzgórzu, z pięknym widokiem na wybrzeże.
- Udaj się do tawerny, aby spróbować owoce morza i napić się odrobiny domowego tsipuro lub lżejszej retsiny.
- Wybierz się na plażę oznaczonej błękitną flagą, takiej z widokiem na miasto, zaraz przy barze o nazwie „asteria”, czyli gwiazda.
- Wejdź na mury dawnej tureckiej twierdzy, czyli zamek Karababa z 1684 r., z której rozpościera się wspaniały widok na nowy most i kontynentalną Grecję, a przede wszystkim na niesamowity zachód słońca. Po drodze uważaj na żółwie, które strzegą wejścia! Koniecznie usiądź na lampkę czerwonego wina w najbardziej urokliwym miejscu na wzgórzu, z panoramicznym widokiem na Chalkidę, o TUTAJ ją znajdziesz.
Z wykształcenia jestem finansistką, choć to sport i podróże to moje główne pasje. Pilates i yoga na mojej ukochanej macie (którą wszędzie wożę) razem z przepięknymi zachodami słońca przy brzegu to dla mnie połączenie idealne. Właśnie przez to porzuciłam trochę zamiłowanie do cyferek na rzecz robienia tego co sprawia mi największą przyjemność. Do Grecji trafiłam przypadkiem, od pierwszego wyjazdu pochłonęła mnie na tyle, że aktualnie przygotowuje się już do 6 sezonu spędzonego w Helladzie. Co najbardziej mnie w niej urzeka? Prócz pięknych widoków, wspaniałego jedzenia i błękitu morza fascynuje mnie zgłębianie sztuki „dobrego bycia”, której Grecy są wspaniałymi nauczycielami. Z natury jestem osobą, która mało ma w sobie powolnego stylu „siga siga” z każdym pobytem uczę się dystansu, radości z małych rzeczy i na nowo poznaje swoje priorytety. Uwielbiam dzielić się z ludźmi „moja mała Grecją”, czyli tymi zwyczajami, miejscami i historiami, które są dla mnie wyjątkowe. Kiedy nie jestem za granicą, uczę pilatesu i matematyki, czekając na kolejną przygodę i doładowanie słońcem.