Jest mi niezmiernie miło opowiedzieć Wam, jak to się zaczęło, że wakacje na Krecie stały się najlepszymi wakacji w naszym życiu oraz dlaczego wybór padł właśnie na tę bajeczną wyspę.
Kreta — jak to się zaczęło?
Zaczęło się niepozornie – od leżenia i patrzenia w sufit. Od wielu tygodni zastanawiałam się, co mogę zrobić, żeby 25 urodziny mojego chłopaka były niezapomniane. Dotychczas celem naszych wakacji były tylko Tatry. Mieszkamy nad morzem, jednak bliżej naszemu sercu są górskie wędrówki. Wakacje spędzaliśmy zatem zawsze aktywnie. Wycieczka do Grecji była jednak od wielu lat moim małym marzeniem. Nagle mnie olśniło — to ten czas! Czas na Grecję!
Byłam w stu procentach pewna co do kierunku urodzinowego – Grecja. Pozostało mi wybrać jedynie wyspę. Jakie były moje główne kryteria wyboru? Aktywność przeplatana z wypoczynkiem. Po kilkudniowych poszukiwaniach zaznajamiania się z wyspami greckimi udało mi się wybrać tą, która w jak największym stopniu spełnia moje oczekiwania. Jaka to wyspa? Kreta, Kreta i jeszcze raz Kreta!
Kreto, witaj!
Nadszedł dzień urodzin. Dzień ten zaczął się od śniadania. Po śniadaniu wręczyłam Marcinowi prezent w postaci bluzy. Podczas rozkładania bluzy, nagle wypadła z niej książeczka. To było zaproszenie do podróży.
W Chanii wylądowaliśmy późnym wieczorem. Na miejsce wypoczynku wybrałam hotel oddalony o 8 km od Chanii. Usytuowany był na wzgórzu w spokojnej i cichej okolicy, skąd każdego ranka i wieczoru towarzyszył nam bajeczny widok na morze oraz wyspę Agioi Theodoroi.
W pierwszy dzień postawiliśmy na wypoczynek. Poranek spędziliśmy przy basenie hotelowym i na plaży, a wieczór spacerując po urokliwym miasteczku Agia Marina, zakochując się W Krecie z każdym krokiem coraz bardziej. A to był dopiero początek naszej przygody.
W poszukiwaniu tajemniczych wąwozów i rajskich plaż — Wąwóz Samaria
Jako miłośnicy górskich wędrówek, nie mogliśmy sobie odmówić przygody, jaką obiecuje magiczny Wąwóz Samaria. Wąwóz jest niezwykłym arcydziełem natury, ukrytym głęboko w sercu kreteńskich gór w paśmie Lefka Ori. Z każdym krokiem w dół okrywaliśmy coraz to nowe cuda – krystaliczne wodospady, potężne skały i niezwykłą florę. Przejście przez Wąwóz Samaria było niezwykłym doświadczeniem.
To było, jak wkroczenie w inny świat, który na końcu otworzył się na piękną plażę Agia Roumeli z turkusowymi wodami Morza Libijskiego, w cichej wiosce na południowym wybrzeżu Krety.
Wioska Agia Roumeli ma charakter typowej kreteńskiej osady, z białymi domami, wąskimi uliczkami i malowniczym portem rybackim. Jest to miejsce, w którym można zwolnić tempo, zanurzyć się w spokoju natury i cieszyć się prostotą życia na Krecie.
Końcowym etapem podróży była wycieczka promem z Agia Roumeli do Chora Sfakion. Trasa wiedzie wzdłuż linii brzegowej, przynosząc zapierające dech w piersiach widoki na góry Lefka Ori, które wznoszą się majestatycznie w tle. Po dotarciu do Chora Sfakion udaliśmy się krętymi drogami do hotelu.
Klejnot kreteńskiego wybrzeża – Laguna Balos
Na Lagunę Balos można dostać się samochodem lub wybrać rejs promem. My od początku wiedzieliśmy, że chcemy dostać się tam samochodem. Dlaczego? Ze względu na widok, który zapiera dech w piersiach. Turkusowe wody rozciągają się aż po horyzont, łącząc się harmonijnie z niebem, tworząc jednocześnie obraz, którego się nie zapomina. Widok, który pozostanie mojej pamięci na zawsze, ale o tym za moment. Wróćmy jeszcze raz do samej podróży. Ostatnie kilometry drogi na Lagunę Balos to droga szutrowa. Na początku mieliśmy mały problem z wypożyczeniem auta. Do dzisiaj wspominamy to, co usłyszeliśmy w wypożyczalni przy próbie wynajęcia auta typu off-road, a mianowicie „no balos, no balos”. Ostatecznie wypożyczyliśmy Jeepa, co okazało się świetnym wyborem.
Sama droga szutrowa nie jest tak straszna, jak ją malują. Dojazd nie sprawił nam w zasadzie najmniejszych problemów — wystarczyło jechać wolno i zachować ostrożność. Całą drogę byliśmy obserwowani przez kozy. Schodząc w dół w kierunku laguny, czuliśmy się tak, jakbyśmy wkraczali w miejsce, w którym czas płynie wolniej, gdzie zapomnieliśmy o naszej codzienności i po prostu żyjemy chwilą.
Jak najlepiej według nas spędzić dzień na Lagunie Balos? Na pewno nie osiadając się w jednym miejscu! Każda zatoczka ma swój niepowtarzalny urok, co czyni Lagunę Balos miejscem pełnym niespodzianek i odkryć. Każdy brzeg zachęca do snorkelingu. Kryształowo czyste wody tej laguny pozwoliły nam na odkrycie podwodnego świata, życia morskiego i przepięknych raf koralowych.
Mieliśmy w planach spędzić w tym miejscu tylko kilka godzin. Jej urok sprawił jednak, że zostaliśmy tam aż do wieczora. Po okrążeniu całej Laguny Balos, na koniec dnia wróciliśmy do zatoczki, która urzekła nas najbardziej. Wpatrzona w widok turkusowej wody, wiedząc, że są to nasze ostatnie chwile na Balos podczas wakacji, po obróceniu się zobaczyłam klęczącego Marcina z pierścionkiem. Po chwili usłyszałam pytanie „Czy zostaniesz moją żoną?”. Bez żadnych wątpliwości odpowiedziałam „TAK”, po czym momentalnie napłynęły mi łzy do oczu.
Na Lagunę Balos przyjechałam z chłopakiem, a wyjechałam z narzeczonym. 26.08.2023 r. powiedzieliśmy sobie oficjalne TAK i zostaliśmy małżeństwem.
Ścieżką palm — spacer wśród egzotycznej przyrody na Preveli Beach
Kolejny dzień — kolejna podróż. Tym razem padło na plażę z naturalnym lasem palmowym. Preveli Beach przywitało nas przepięknym widokiem turkusowej wody Morza Libijskiego w towarzystwie imponujących klifów. Po zejściu na dół oczom ukazała się bujna roślinność, a palmowe drzewa wzdłuż rzeki nadały miejscu tropikalnego klimatu. Będąc w tym rajskim zakątku, obowiązkowym punktem było przejście przez las palmowy, a następnie powrót przez rzekę, gdzie czuliśmy się otoczeni z każdej strony przez niezwykłą przyrodę. Spacer zakończyliśmy kąpielą w Morzu Libijskim.
Podróż w kolorze — tajemnice różowego piasku na plaży Elafonisi
W przeciwieństwie do Laguny Balos oraz Preveli Beach, zejście do Elafonisi Beach jest bardzo łagodne. Pierwsze, co udało nam się zobaczyć na słynnej plaży, to turkusowa woda i biały piasek wpadający w odcień różu ze względu na znajdujące się w nim niewielkie muszelki. Większość czasu spędziliśmy bezpośrednio na wysepce Elafonisi, na którą dostaliśmy się, przechodząc przez niewielką lagunę.
Jest to raj dla miłośników natury i nurkowania, gdzie ponownie udało nam się odkryć tajemnice podwodnego świata i podziwiać jego bogactwo. Elafonisi Beach to oaza spokoju. To miejsce, które opuściliśmy wyciszeni oraz w pełni zrelaksowani.
Spacerem po labiryncie uliczek – Chania
Dzień przed wylotem postanowiliśmy spędzić w mieście uważanym za jedno z najpiękniejszych na Krecie. Mowa tu oczywiście o Chanii. Miasteczko to najbardziej jest znane z portu weneckiego oraz z labiryntu czarujących uliczek starego miasta.
Spacerując po Chanii, czuliśmy się tak, jakbyśmy przenieśli się do świata, gdzie tradycja splata się z nowoczesnością. Na uliczkach portu, można podziwiać liczne weneckie budowle, a wśród nich znajduje się imponująca latarnia morska.
Chania to miejsce, które zachęca do tego, aby odkrywać jej tajemnice i uroki oraz gdzie każda uliczka skrywa swoje sekrety.
Dzień w Chanii zakończyliśmy w tawernie w Porcie Weneckim, gdzie po raz kolejny zaserwowano nam przepyszne przysmaki kuchni kreteńskiej, obserwując jednocześnie zachód słońca.
Grecja, Kreta, Miłość
Grecja to miejsce, w którym zakochałam się tylko na podstawie zdjęć, filmów oraz opowieści innych osób. Wybór Krety na pierwsze Greckie wakacje był strzałem w dziesiątkę.
To niezwykłe miejsce, które pozostawiło w nas niezapomniane wrażenia i piękne wspomnienia. Kreta to wspaniałe plaże, krystalicznie czyste wody, niezwykła różnorodność przyrody oraz miejsce, które wabi swoim pięknem i urokiem. Jest to wyspa, która ma dla nas bardzo ważne znaczenie ze względu na zaręczyny na Lagunie Balos, do której zawsze będziemy wracać wspomnieniami.
Wpis powstał w ramach KONKURSU „GRECJA WASZYM OKIEM”, edycja 2024 i zdobył wyróżnienie.
Zobacz inne wpisy naszych czytelników-podróżników, które zdobyły wyróżnienie lub główną nagrodę 🙂